W niedzielę w Zatoce Puckiej odnaleziono kolejną martwą fokę. Zwierzę miało rozcięty brzuch. - To jest równe cięcie, więc to jest znowu ingerencja człowieka - powiedziała na antenie TVN24 Wioleta Miętkiewicz, opiekunka fok ze Stacji Morskiej w Helu.
To już czwarty taki przypadek. 26 maja na brzeg w Gdyni morze wyrzuciło dwie foki z przywiązanymi u szyi cegłami, z kolei 29 maja na plaży w Helu odnaleziono Helenkę, fokę, która w marcu trafiła na rehabilitację do helskiego fokarium.
W obu przypadkach sprawa została zgłoszona na policję. Obrażenia Helenki, która miała rozbitą czaszkę, wskazują na celowe działanie człowieka.
- Fok ginie ok. 700-800 sztuk w ciągu roku, ale przyczyną ich śmierci są zwykle zagubione narzędzia połowowe, tzw. sieci widma, w które foki wpadają i giną tak naprawdę przez utonięcie - opisywał kilka dni temu w rozmowie z Gazeta.pl Sebastian Kobus.
Pojawia się jednak pytanie, czy można jednoznacznie stwierdzić, że we wszystkich czterech przypadkach mamy do czynienia z celowym działaniem człowieka. Monika Jujka-Radziewicz z WWF Polska w rozmowie z Gazeta.pl odradza na chwilę obecną ferowanie jednoznacznych wyroków.
- W przypadku foki z urazem głowy obrażenia wskazują, że została zabita przez człowieka. Ale w pierwszym przypadku, kiedy foki odnaleziono z przywiązanymi cegłami, trudno wyrokować, że zostały w ten sposób zabite, czy może ktoś już martwym fokom przywiązał cegły. Zdarza się, że rybacy wyławiając martwą fokę, która np. wpadła w sieci wystawione do połowu ryb, nie wiedzą jak się zachować - mówi Jujka-Radziewicz przypominając, że w przypadku niezamierzonego złowienia foki w sieci rybackie, rybakom nie grożą konsekwencje prawne. - Oczywiście, nawet jeśli ktoś postąpił tak z martwymi już fokami, jest to wyjątkowa brutalność, która nie powinna mieć nigdy miejsca - dodaje.
Specjalistka z WWF Polska wyjaśnia, że foki często giną w wyniku przyłowu, czyli przypadkowego zaplątania się w sieci rybackie.
Okres kwietnia, maja i czerwca to rzeczywiście okres newralgiczny dla młodych fok, właśnie ze względu na przyłów. Na trasie migracji fok lub tam, gdzie zwierzęta żerują, wystawiane są sieci rybackie.
Foki, zwłaszcza młode i niedoświadczone, nie zawsze są w stanie je zauważyć, bo sieci zrobione są z bardzo cienkiej nylonowej przędzy. Foki wpływają w nie i zaplątują się, a następne duszą
- wyjaśnia ekspertka i dodaje, że w poprzednich latach również odnajdowano martwe foki ze śladami wskazującymi na śmierć w wyniku przyłowu, a także z urazami, mogącymi sugerować celowe działanie człowieka. - W tym przypadku krótki czas, w jakim znaleziono te zwierzęta sprawia, że dopatrujemy się w tym szczególnej celowości, a tak naprawdę trudno jednoznacznie stwierdzić, jaki był przebieg zdarzeń.
Zgodnie z art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt "kto zabija, uśmierca zwierzę (...) podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech".
Specjalistka z WFF Polska przypomina, że w przypadku schwytania lub znalezienia martwego osobnika gatunku chronionego należy niezwłocznie zawiadomić właściwą Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, a w przypadku podejrzenia, że zwierzę padło ofiarą przestępstwa (kłusownictwo, celowe zabicie) należy niezwłocznie powiadomić policję (tel. 112).
Stacja Morska zbiera informacje o obserwacjach żywych i martwych fok pod numerem alarmowym: 601 889 940.
W marcu Dorota Arciszewska-Mielewczyk, posłanka PiS z Gdyni proponowała odstrzał fok, żyjących w Bałtyku. Posłanka stwierdziła, że zwierzęta te "to szkodniki", które nie powinny być otaczane "większą opieką niż rybacy". - Foka to ewidentny szkodnik, a Bałtyk nie jest jej naturalnym środowiskiem. Przed wojną płacono rybakom za zabicie foki. Jej pojawienie się u nas to wymysł WWF-u i ekologów, głównie niemieckich, którzy chcieliby nam tutaj przeflancować rezerwaty. Musimy zacząć coś robić. Nie ma innego wyjścia - mówiła w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".