Tomasz Komenda w łódzkiej prokuraturze pojawił się w piątek około godziny 9. Przed wejściem do budynku mówił, że ma nadzieję, że jego zeznania wystarczą do skazania winnych. Doprecyzował, kogo ma na myśli: - Policjanci, prokuratorzy i mój „pseudoadwokat” - powiedział dziennikarzom.
Nikomu nie życzę tego, co sam przeszedłem i bardzo chcę, żeby te osoby poczuły się, przez chwileczkę chociaż tak, jak ja czułem się przez 18 długich lat
- dodał przed wejściem na przesłuchanie.
Łódzka prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów oraz policjantów, którzy prowadzili postępowanie dotyczące zabójstwa i zgwałcenia 15-letniej Małgorzaty K. Śledczy przyjechali do Wrocławia, gdzie 24 i 25 maja przesłuchali łącznie 12 osób. Wśród nich byli: autor aktu oskarżenia przeciwko Tomaszowi Komendzie - Tomasz Fedyk, prowadzący sprawę w początkowym etapie - Marek Janczyński, Renata Procyk-Jończyk, która była pierwszym prokuratorem prowadzącym sprawę oraz kierowniczka działu wizytacji prokuratury we Wrocławiu, Katarzyna Boć-Orzechowska.
W piątek Tomasz Komenda był przesłuchiwany po raz trzeci - za pierwszym razem stan psychiczny mężczyzny nie pozwolił na przesłuchanie. Udało się za drugim razem, a także w piątek. Jednak, jak tłumaczył rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, najprawdopodobniej potrzebne będą kolejne.
Tomasz Komenda opuścił wrocławską prokuraturę o godzinie 13. W rozmowie z dziennikarzami potwierdził, że będą kolejne przesłuchania, które odbędą się w lipcu. Oprócz Tomasza Komendy, zeznania złożą wtedy policjant, troje prokuratorów oraz pracownik sekretariatu prokuratury.
Tomasz Komenda powiedział dziennikarzom, że złożył podczas piątkowego przesłuchania obszerne wyjaśnienia, by „te osoby [winne – red.] nie czuły się bezkarne”. Dodał, że nawet gdy winni usiądą na ławie oskarżonych, nie zrekompensuje to doznanych krzywd. - Ale będę miał satysfakcję, że się do końca nie poddałem - dodał.
Najgorsze jeszcze przede mną. Nie było możliwości dzisiaj, żebym składał zeznania, co się działo w zakładach karnych z moją osobą. (...) Dzisiejsze dotyczyły dalszego przesłuchiwania i traktowania mnie na komisariacie policji
- wyjaśnił Tomasz Komenda.
Ja tam nie byłem bity. Byłem katowany
- powiedział i dodał, że „takich rzeczy się nie zapomina”.
Na pytanie, czy liczy, że słowo przepraszam kiedyś padnie, odpowiedział: - Szczerze? Jestem trzy miesiące na wolności i jeszcze nie usłyszałem słowa "przepraszam" - powiedział Komenda.
Tomasz Komenda 31 grudnia 1996 roku został niesłusznie skazany na 25 lat więzienia za gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgorzaty K. Wyrok odsiadywał w Zakładzie Karnym w Strzelinie. Tomasz Komenda po 18 latach w więzieniu w marcu br. został warunkowo zwolniony z odbywania kary przez Sąd Penitencjarny przy wrocławskim Sądzie Okręgowym. 16 maja został uniewinniony przez Sąd Najwyższy.
W czerwcu 2017 roku zatrzymano Ireneusza M., który usłyszał zarzut zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem i zabójstwa Małgorzaty K.
Premier Mateusz Morawiecki przyznał Tomaszowi Komendzie rentę specjalną w wysokości 4 tys. zł miesięcznie do czasu, aż uzyska odszkodowanie, które może wynieść nawet 10 mln zł.