38-letni Marek M pracował jako animator kultury, sportu i rekreacji (wcześniej dziennikarz radiowy). 12 maja usłyszał 35 zarzutów. Wkrótce stanie przed sądem.
Mężczyzna otworzył w Borównie pod Bydgoszczą Fun Park (strefę zabaw), gdzie organizował dzieciom czas i atrakcje. Marka M., który często pracował w kontakcie z dziećmi, oskarżono m.in. o czyny pedofilskie, gwałty, gromadzenie i tworzenie pornografii dziecięcej.
Na trop Marka M. policja trafiła, gdy zaczął publikować w internecie zdjęcia nagich dzieci - wtedy przeszukano jego mieszkanie. To, co ustalono podczas śledztwa, szeroko opisuje Grażyna Ostropolska z "Expressu Bydgoskiego".
Policja znalazła na jego komputerze nagrania z gwałtów i molestowań dzieci. Razem śledczy doliczyli się 20 czynów pedofilskich (do września 2016 roku), a później udało im się wykryć łącznie ponad 30 takich przestępstw. Szokują podwójne życie, jakie miał - według ustaleń śledczych - prowadzić Marek M., który ma żonę i trójkę dzieci oraz opisane w lokalnej prasie metody.
"Ważący 120 kg pedofil dawał swoim ofiarom (w wieku, który oszacowano na od 6 do 12 lat) psychotropy, które wprowadzały je w stan bezbronności i sen. Potem je gwałcił i molestował" - czytamy w "Expressie Bydgoskim". Miał też częstować też nieletnich alkoholem i papierosami. Szczegóły są zbyt drastyczne, by je podawać do publicznej wiadomości.
Okazało się też, że środki odurzające, które dostawały dzieci, powodowały u nich amnezję, a w ten sposób większość jego ofiar nie pamiętała nawet, co się wydarzyło. - To chyba jedyny pozytywny aspekt tego horroru, że one nic nie pamiętają - mówi w rozmowie z dziennikarką wp.pl Magdą Mieśnik prok. Włodzimierz Marszałkowski z prokuratury w Bydgoszczy.
Prokuratura wciąż ustala też nazwiska dzieci, które mogły paść ofiarą M. Na razie ma nazwiska sześciu osób.