Kierowcy myślą, że dobrze wykonują ten manewr. Wpadają głównie ci doświadczeni

Zielona strzałka to nie to samo, co zielone światło. Policja walczy z nawykami kierowców, ale łamiących prawo ciągle jest wielu. Jak się zachować na zielonej strzałce? Nadal nie każdy wie.

Zielona strzałka przysparza problemów kierowcom. To najbardziej ignorowany przepis - pisaliśmy o tym na gazeta.pl ponad rok temu. Postanowiliśmy spytać policję i instruktorów WORD, jak jest obecnie.

Zielona strzałka. Jak się zachować?

Przepisy regulujące jazdę na zielonej strzałce były na tyle często ignorowane, że w 2017 roku wydział ruchu drogowego łódzkiej policji zorganizował akcję "strzałka". W ramach niej w całej Łodzi zwiększono liczbę nieoznakowanych patroli, które wyłapywały kierowców błędnie przejeżdżających obok sygnalizatora S2 (sygnalizator z sygnałem dopuszczającym warunkowe skręcanie).

Niestety, nadal zdarza się nagminnie w całej Polsce. Kierowcom często wydaje się, że przed sygnalizatorem z zieloną strzałką wystarczy zwolnić. - Jeśli jedzie się wystarczająco wolno, wszystko jest widoczne. Uważam, że nie ma potrzeby, by całkowicie zatrzymywać się przed skrzyżowaniem - mówi nam pani Aleksandra z Lublina, która jeździ samochodem od 7 lat.

Taka potrzeba jednak jest, nie bez powodu manewr ten nazywamy skrętem warunkowym. - W przypadku nadawania sygnału czerwonego wraz z sygnałem w kształcie zielonej strzałki dozwolone jest skręcanie w kierunku wskazanym strzałką w najbliższą jezdnię na skrzyżowaniu. Jednak bardzo ważnym warunkiem wykonania takiego manewru jest zatrzymanie się przed sygnalizatorem - tłumaczy w rozmowie z Gazeta.pl asp. sztab. Paweł Przestrzelski z wydziału ruchu drogowego stołecznej policji.

Zielona strzałka. Czy wystarczy zwolnić?

Statystyk co prawda nie ma, ale asp. sztab. Przestrzelski przyznaje, że nie wszyscy kierowcy wykonują manewr poprawnie:  

Najczęściej „zapominają” o bezwzględnym obowiązku zatrzymania się. Uważają, że np. zwalniając i rozglądając się postępują zgodnie z obowiązującym prawem. Zdarzają się również sytuacje, że kierowcy - zamiast zatrzymać się przed sygnalizatorem - zatrzymują się na przejściu dla pieszych lub drodze dla rowerów, utrudniając tym samym ruch tym grupom użytkowników dróg.

WORD: Kursanci wiedzą jak jeździć

Może przyszli kierowcy nie są odpowiednio szkoleni?

Rafał Grodzicki z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego mówi nam, że z zielonymi strzałkami nie mają problemu osoby, które przystępują do egzaminu po raz pierwszy. - Nie zauważamy, żeby w tej materii źle uczono. Osoby, które uczestniczyły w szkoleniu, czyli odbywały normalny kurs na prawo jazdy, znają tę zasadę i niemal zawsze zatrzymują się przed sygnalizatorem nadającym czerwony sygnał i zieloną strzałkę, tutaj nie widzimy problemu - wyjaśnia Grodzicki.

Szkodzi rutyna

Paradoksalnie, przepisy łamią częściej ci bardziej doświadczeni, którzy przystępują do egzaminu bez szkolenia, np. po przekroczeniu limitu 24 punktów karnych. - To są osoby, które mają pewne nawyki. Jeżeli nie zasięgną informacji, nie skontaktują się z instruktorem nauki jazdy, to czasami zdarza im się, że jeżdżą rutynowo i „wpadają” na nie zatrzymaniu się przed sygnalizatorem S2 - mówi pracownik WORD i tłumaczy, dlaczego jest to takie ważne:

To niebezpieczne. Zazwyczaj przed sygnalizatorem jest przejście dla pieszych, gdzie nadawany jest zielony sygnał i jeżeli wjeżdżamy z marszu, ludzie po prostu zostają potrąceni.

Zielona strzałka. Mandaty i punkty

Należy też pamiętać, że na pasach musimy uważać nie tylko na pieszych, ale również na rowerzystów, którzy mogą mieć przejazd obok przejścia. A rowerzystę znacznie trudniej w porę dostrzec.

Co grozi za błędnie wykonany warunkowy skręt na zielonej strzałce? Kierowca może dostać mandat w wysokości od 300 do 500 zł. Niezastosowanie się do sygnalizacji świetlnej oznacza też 6 punktów karnych.

Dzwonisz na 112 i co dalej? Te rzeczy musisz powiedzieć, żeby szybko i sprawnie wezwać pomoc

Więcej o: