Lech Wałęsa przyszedł do Sejmu, by wesprzeć protestujących rodziców osób niepełnosprawnych. Były prezydent udzielił im rady.
- Ja wam tylko mogę powiedzieć, jak ja zwyciężałem, i co ja bym zrobił na waszym miejscu, możecie się ze mną nie zgadzać - powiedział. - Gdybym ja był na waszym miejscu, poprosiłbym np. górników: "widzicie naszą krzywdę, widzicie, że coś trzeba tu zrobić, więc bądźcie wreszcie solidarni i pomóżcie załatwiać nam te problemy" - dodał i stwierdził, że protestującym należy się spełnienie ich postulatów. Wtedy protestujący zaproponowali, żeby to Wałęsa sam odezwał się do górników.
Czytaj też: Posła na wózku pomylono z protestującymi w Sejmie. Usłyszał, że "nie ma prawa wychodzić na spacery"
Protestujący w pewnym momencie zaproponowali, by Wałęsa został z nimi w Sejmie. Były prezydent stwierdził, że nie może, ponieważ ma dzisiaj spotkanie w Puławach. - Chcemy prosić pana, by pan z nami został, mamy wolny materac przygotowany, będzie pan naszym mediatorem - mówiły protestujące matki.
Czytaj też: TVP pyta o protest rodziców i niepełnosprawnych w Sejmie. Ale nie chodzi o to, kto ma rację
- Ja chcę zwyciężać z wami, a nie siedzieć - odpowiedział na ten apel Wałęsa. - Ja za chwilę, na 18, muszę być w Puławach. Tam mam wielkie spotkanie, tak jak wam nie mogłem odmówić, tak nie mogę wyjazdu do Puław odmówić.
Następnie Wałęsa stwierdził, że dotychczasowy protest jest nieskuteczny. Gdy protestujący poprosili, by im pomóc, były prezydent powiedział: - Powiedzcie, gdzie i jak. Mówicie, żebym został, to nie nic nie da.
- Brakuje nam tutaj takich posłów, jak np. kandydata na prezydenta, pana Jakiego, który też ma dziecko niepełnosprawne i w czasie protestu w 2014 roku bardzo nas wspierał - powiedziała jedna z protestujących matek.