Rządowe bmw jechało autostradą A1, gdy na wysokości miejscowości Szewo (225 km) najechało na przedmiot leżący na drodze i uderzyło w barierki - podaje "Gazeta Pomorska). Policja informowała, że w kolizji nikt nie ucierpiał.
Policja podała też, że w związku ze zdarzeniem prowadzone będzie postępowanie w związku z możliwym niezachowaniem należytej ostrożności przez kierowcę.
Świadkowie opisywali mediom, że w kolizji brała udział rządowa limuzyna, która jechał wiceminister środowiska.
Informacje o tym, że rzeczywiście chodzi o rządowa limuzynę potwierdził rzecznik resortu środowiska Aleksander Brzózka. W opublikowanym przez niego komunikacie czytamy, że przyczyną "niegroźnego zdarzenia drogowego" samochodu służb ministerstwa były "trudne warunki atmosferyczne".
"Samochodem podróżował podsekretarz stanu w MŚ. W trakcie zdarzenia nie ucierpiały żadne osoby trzecie ani pasażerowie pojazdu. Nikt nie wymagał udzielenia pomocy medycznej. Na miejsce została wezwana policja" - podaje Brzózka.
W rozmowie z "Faktem" rzecznik powiedział, że chodzi o wiceministra Sławomira Mazurka. Był on w drodze na spotkanie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku. Zebranie miało zająć się sprawą awarii przepompowni ścieków w centrum Gdańska.
W czasie rządów PiS doszło do co najmniej kilkunastu kolizji i wypadków z udziałem rządowych limuzyn. Były to m.in. samochody prezydenta Andrzeja Dudy (groźne pęknięcie opony i najechanie na separator w Krakowie), premier Beaty Szydło (spędziła tydzień w szpitalu) i b. ministra Antoniego Macierewicza (prawdopodobnie dwa zdarzenia).