Tomasz Komenda na konferencji po środowej decyzji Sądu Najwyższego (uchylono wyrok i uniewinniono go po 18 latach spędzonych w więzieniu), mówił, co jest dla niego nowe po wyjściu na wolność.
Wspominał m.in., że dziwi go Wrocław, który przez te lata bardzo się zmienił. - Nie było na przykład KFC, to są takie małe rzeczy - powiedział. Inna nowość dla niego to smartfony i wszechobecny w codzienności internet.
- Facebooki, nie Facebooki, internet. Mam od dwóch miesięcy telefon, ale umiem tylko robić zdjęcia - opowiadał.
ZOBACZ TEŻ: Tomasz Komenda będzie ubiegał się o odszkodowanie za 18 lat więzienia. "Więcej niż 10 mln zł"
Wśród planów na przyszłość wymienił wspólne wakacje z rodziną, a także walkę o odszkodowanie, za niesłuszne osadzenie. Wyznał przy tym, że marzy o założeniu rodziny. - Chociaż nikogo nie mam, to o tym marzę. Mam 42 lata, kiedy, jak nie teraz? - powiedział.
Wtedy wtrącił się reprezentujący go mecenas Zbigniew Ćwiąkalski, który wspomniał, że już otrzymuje listy od kobiet, które chętnie związałyby się z Komendą.
Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, jak powiem, że chętne już się zgłaszają. Proszę sobie wyobrazić, że do mnie przychodzą listy z prośbami, no, różne dziewczyny są gotowe pana poznać. Nie wiem, czy one też myślą o odszkodowaniu, ale...
- powiedział Ćwiąkalski, wywołując śmiech na sali.
Czekamy na Wasze opinie pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl