Chodzi o serię artykułów z 2015 r. Ich autorami byli Sylwester Latkowski, Michał Majewski, Marcin Dzierżanowski oraz Olga Wasilewska. W publikacjach opisano mobbing, jakiego miał dopuszczać się wobec podwładnych Kamil Durczok, będący wówczas naczelnym "Faktów" w TVN.
Po publikacjach stacja powołała wewnętrzną komisję, z której ustaleń wynika, że w redakcji doszło do trzech przypadków mobbingu i molestowania. Po opublikowaniu tekstów dziennikarz TVN pozwał autorów i wydawcę tygodnika. Domagał się przeprosin i 2 mln zł odszkodowania. Jak podaje "Wprost" w poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie w całości oddalił pozew.
"Wygraliśmy proces z Kamilem Durczokiem w sprawie artykułów o molestowanie seksualne. Sąd w całości oddalił jego powództwo. Kilka lat batalii sadowych zakończyło się pełnym sukcesem. Dziękuję wszystkim odważnym kobietom, które złożyły zeznania przed sądem, potwierdzając historie opowiedziane nam w trakcie zbierania materiałów do artykułu" - napisał na Facebooku Marcin Dzierżanowski, jeden z autorów tekstów o Durczoku.
Kamil Durczok odniósł się do wyroku sądu na Twitterze.
"Wszystkich, którzy we mnie wierzyli i wierzą, zapewniam: przegraliśmy bitwę ale nie przegraliśmy wojny. Przyjdzie czas na sprawiedliwy, prawomocny wyrok. A kłamstwo doczeka się kary" - napisał.
Przypomnijmy, że w kwietniu Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok ws. innego artykułu nt. Durczoka opublikowanego w tygodniku "Wprost". W tekście pt. "Ciemna strona Kamila Durczoka" dziennikarze tygodnika opisali mieszkanie, w który miał przebywać redaktor TVN. Autorzy powołując się na słowa właściciela lokum napisali, że w mieszkaniu znajdował się "biały proszek" oraz nośniki z pornografią. Właściciel powiedział też, że wynajmująca mieszkanie kobieta nie płaciła czynszu. Sąd Apelacyjny nakazał tygodnikowi wypłatę 150 tys. zł zadośćuczynienia. Wcześniej Durczok domagał się 7 mln zł, natomiast sąd pierwszej instancji zasądził zadośćuczynienie w wysokości 500 tys. zł.