Do wypadku doszło 9 lutego tuż po godz. 13. Kierowca z Białorusi jechał ciągnikiem siodłowym z naczepą od strony Białegostoku w stronę Warszawy.
W pewnym momencie uderzył w stojące na drodze pojazdy: busa oraz samochód osobowy. Kierowcy: 29-latek z Krakowa i 40-letni mieszkaniec Zambrowa zginęli na miejscu. Według ustaleń śledczych mężczyźni wcześniej najprawdopodobniej opuścili pojazdy i zaczęli się szarpać na ekspresówce.
- Pokrzywdzeni, którzy zginęli w tym wypadku znacznie przyczynili się do niego - mówiła portalowi w lutym portalowi Gazeta.pl Maria Kurdyba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łomzy. - Mężczyźni opuścili samochody, pozostawiając je na prawym pasie ruchu. Kierowca z Białorusi, który jechał dużym pojazdem z naczepą miał niewielkie szanse, by uniknąć tego wypadku i uderzył w te samochody oraz stojących obok mężczyzn. Obrażenia były tak poważne, że zmarli na miejscu.
Jak informowała wówczas prokuratura, to m.in. ta okoliczność sprawiła, że wobec Białorusina nie zastosowano tymczasowego aresztu. - Mężczyzna przyznał się do popełnienia tego czynu, jest najprawdopodobniej niekarany, zobowiązał się do stawiania się na każde wezwanie prokuratora. To wszystko sprawia, że nie było podstaw do zastosowania aresztu tymczasowego.
Mimo to kierowca, zdaniem śledczych, nie zastosował należytej ostrożności - informuje portal poranny.pl. Prokuratura Rejonowa w Zambrowie skierowała do sądu wniosek o skazanie Białorusina na więzienie w zawieszeniu i grzywnę. Mężczyzna chce dobrowolnie poddać się karze.