Sfałszowane jedzenie to aż 20 proc. całego rynku – tak rachuje Polska Federacja Producentów Żywności. I podaje, że w 2017 roku wydaliśmy na nie o 2,4 mld więcej niż rok wcześniej.
Fałszowanie jedzenia staje się coraz popularniejsze, ponieważ brakuje sposobów do walki z tym procederem. Jak podkreśla Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności, urzędnicy sprawdzają żywność, ale tylko tą pochodzącą z legalnych źródeł produkcji. Tymczasem na rynek trafia coraz więcej jedzenia produkowanego w miejscach, do których powinna wkroczyć policja. Do tego sądy często umarzają sprawy o fałszowanie żywności uznając proceder za czyn o niskiej szkodliwości - opisuje "DGP".
Najłatwiej sfałszować wysoce przetworzone produkty, takie jak przetwory mięsne, mleczne, dania gotowe czy wyroby cukiernicze. W wędlinach często znajdują się składniki, o których producent zapomina lub nie chce informować – MOM, konserwanty barwniki i alergeny. Mleko krowie może być głównym składnikiem serka owczego, a w maśle inspektorzy znajdują tłuszcz roślinny.
Łosoś wcale nie taki zdrowy. Podrobione ryby i owoce morza zalewają rynek >>>
Przemysł spożywczy to także branża alkoholowa i tutaj producenci również skarżą się na liczne fałszerstwa. Ryszard Woronowicz, członek Związku Pracodawców Polskiego Przemysły Spirytusowego, oblicza wartość nielegalnego alkoholu jako 20 proc. wartości produktów z legalnej sprzedaży. To jakieś 11 miliardów złotych.
Fałszowane jedzenie może realnie zaszkodzić reputacji polskich wyrobów za granicą, których z roku na rok eksportujemy coraz więcej. Pojawił się pomysł tzw. "żywieniowej policji"? Nie jest nowy – jej wprowadzenie od dawna popiera Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Problem sfałszowanego jedzenia występuje nie tylko w Polsce. W Afryce tania żywność importowana z Azji może nawet zagrażać zdrowiu ludzi - informował niedawno specjalistyczny portal Wirtualny Nowy Przemysł.