Policyjnym laboratoriom kryminalistycznym grozi paraliż - informuje RMF FM. Wszystko przez prokuratorów z Krakowa, którzy prowadzą postępowanie ws. brutalnego morderstwa studentki UJ sprzed 20 lat, której skórę znaleziono w Wiśle.
Śledczy zlecili ośrodkom liczne specjalistyczne ekspertyzy. Dotyczą prawie wszystkich dowodów, które zabezpieczono w sprawie.
Jak podaje RMF FM, przebadany ma zostać m.in. gruz z mieszkania podejrzanego, kafelki z łazienki, a nawet elementy wanny i ziemia z miejsca, gdzie ofiara mogła być przetrzymywana i zamordowana.
Jak podaje RMF FM, badania mogą trwać nawet dwa lata i kosztować nawet kilka milionów złotych.
Jednak wnioski o analizy są bardzo ogólne, mówią o poszukiwaniu różnych substancji, przez co biegli nie widzą, czego mają szukać - twierdzą dziennikarze.
- To działanie na chybił-trafił, a nuż coś się znajdzie - powiedział jeden z funkcjonariuszy w rozmowie z RMF FM. Inni mówią, że część materiałów, które polecono do przebadania, jest „bezwartościowa”.
Zdaniem dziennikarzy RMF FM, zlecone analizy mogą być próbą przedłużenia śledztwa. Przypomnijmy, że 4 października 2017 r. roku policja zatrzymała podejrzanego o zabójstwo studentki UJ 52-letniego Roberta J.
Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, jednak nie przyznał się do winy. Do dzisiaj przebywa w areszcie.
W 1998 roku Polską wstrząsnęło brutalne morderstwo 23-letniej studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kobieta została pozbawiona skóry, którą sprawca wypreparował i pozbawił tkanki tłuszczowej tak, jakby chciał zrobić z niej ubranie. Rok później nad brzegiem Wisły na stopniu Dąbie w Krakowie odnaleziono fragment nogi kobiety oraz skórę z klatki piersiowej.