Ryanair zgubił wózek inwalidzki pani Pauliny. "Nie mogę nawet samodzielnie skorzystać z toalety"

Zgubili wózek inwalidzki pani Pauliny, gdy leciała na wakacje. "Rozmowa z lotniskiem w Manchesterze i Ryanairem to jak gra w ping-ponga" - tak było przez trzy dni. Po serii artykułów, firma odnalazła wózek i przeprosiła.
Wyobraźcie sobie sytuację, w której lecicie na wyczekany urlop, wysiadacie z samolotu i na miejscu ktoś Wam mówi, że od teraz nie możecie używać prawej ręki i lewej nogi. Do tego nie skorzystacie samodzielnie z toalety, nie umyjecie zębów w umywalce, nie położycie się samodzielnie do łóżka. Brzmi jak super wakacje, prawda?

- napisała na Facebooku pani Paulina, wiceprezeska Fundacji Machina Zmian, która działa na rzecz osób z niepełnosprawnościami.

Ryanair zgubił jej wózek inwalidzki

W piątek 27 kwietnia 28-latka wyleciała razem z rodziną na wakacje liniami Ryanair z gdańskiego lotniska do Lizbony. Przesiadkę miała w Manchesterze. Jak opisuje, na obu lotniskach miała pełną asystę, do wejścia na pokład samolotu spokojnie czekała na wózku inwalidzkim. „Obsługa była profesjonalna, wszystko szło gładko”, opisuje. Ale, jak podkreśla, do czasu. Gdy razem z rodziną wylądowała w stolicy Portugalii, okazało się, że w luku bagażowym nie ma jej wózka. „Wyobraźcie sobie najgorszy koszmar - ja w tamtym momencie się w nim znalazłam” – opisuje Polka. "Nie rozumiem, jak można było przeoczyć taką rzecz. Rzecz, która umożliwia mi normalne życie" - dodała.

Kobiecie wypożyczono wózek lotniskowy, który był przeciwieństwem jej specjalnego, aktywnego, lekkiego i zwrotnego sprzętu.

Wózek lotniskowy nie daje mi możliwości samodzielnego poruszania się. Nie mogę nawet samodzielnie skorzystać z toalety, bo jest za duży, nie jestem w stanie w nim wjechać do łazienki. To też kwestia zdrowotna, bo nie jest dopasowany do moich potrzeb, siedzę na nim wykrzywiona, nogi mi dyndają. Ciekawe co na to mój kręgosłup... pewnie za jakiś czas odezwie się i da o sobie dotkliwie znać.

- napisała w poście.

"Rozmowa z lotniskiem i Ryanairem to jak gra w ping-ponga"

Jeszcze w piątek pani Paulina zgłosiła zaginięcie wózka w biurze Lost&Found na lizbońskim lotnisku. Jak opisuje, pracownicy lotniska od razu powinni byli przekazać zgłoszenie do Manchesteru. Tak się jednak nie stało – wpłynęło dopiero w poniedziałek, 30 kwietnia, o czym Ryanair poinformował ją drogą mailową.

Jak twierdzi, „rozmowa z lotniskiem w Manchesterze i Ryanairem to jak gra w ping-ponga”.

Zadzwoniłam pod wszystkie możliwe numery, w Ryanair, na lotnisku w Manchesterze, na lotnisku w Lizbonie. Historia wykonanych połączeń w moim telefonie z ostatnich trzech dni to chyba z 50 numerów. Rozmawiałam z Ryanairem przez infolinię i przez czat, tam każą mi kontaktować się z lotniskiem, które ich zdaniem odpowiada za sytuację. Na lotnisku w Manchesterze mówią, że mam się kontaktować z liniami lotniczymi. I tak w kółko...

- opisuje pani Paulina. Kobieta dostała od linii Ryanair link do śledzenia zagubionego bagażu z informacją, że „rozpatrywanie sprawy może zająć 28 dni”, jednak bez informacji, gdzie wózek się znajduje – otrzymany link również tego nie pokazywał.

W poście pani Paulina odwołała się do raportu UE z 2008 roku na temat zaginionych na lotniskach sprzętów:

Piszą że taka sytuacja zdarza się raz na milion pasażerów. Wiem, że jestem wyjątkowa. Szkoda, że rzeczywistość musi przypominać o tym aż tak brutalnie

Przeprosiny Ryanaira

W poniedziałek w polskich mediach ukazało się kilka artykułów na ten temat. Wieczorem pani Paulina napisała na Facebooku, że wózek został odnaleziony i we wtorek rano powinien dolecieć do Lizbony.

W oświadczeniu przesłanym do krakowskiej „Gazety Wyborczej”, Ryanair obwinił zewnętrzną firmę z informacją, że wart ok 10 tys. zł wózek odnaleziono na lotnisku w Manchesterze.

Bardzo nam przykro z powodu wszystkich niedogodności. Za obsługę wózków inwalidzkich na lotnisku w Manchesterze odpowiada firma OCS, której linie lotnicze za to płacą. OCS jest odpowiedzialny za zagubienie wózka i wszystkie problemy z tego wynikające

- napisano w oświadczeniu.

Pogoda na majówkę. Początek zapowiada się upalnie, jak w lipcu. Ale nie w całym kraju

Więcej o: