W ubiegłym tygodniu "Fakt" przedstawił ustalenia egipskich śledczych ws. śmierci Magdaleny Żuk. Z raportu prokuratorów wynika, że na ciele zmarłej Polki nie było śladów przemocy i nie została ona zgwałcona. Jedyne obrażenia były spowodowane wypadkiem z okna, który był przyczyną jej śmierci. Ustalono też, że kobieta przed śmiercią zażywała leki na depresję - w jej ciele znaleziono substancję stosowaną m.in. w leczeniu psychoz i schizofrenii.
Po tragicznej śmierci Magdaleny Żuk w Egipcie w kwietniu 2017 roku wokół śmierci Polki narosło wiele hipotez, m.in. że Polka została porwana, zgwałcona, padła ofiarą handlarzy ludźmi. Ustalenia - zarówno polskich, jak i egipskich śledczych - temu zaprzeczają, podał "Fakt".
Siostra kobiety podważa ustalenia prokuratorów. - Najbardziej boli nas to, że wszyscy skupili się teraz na tym, że Magda była chora psychicznie. Na nic wydają się być nasze zapewniania. Wszyscy i tak to dalej powtarzają, choć widać na jej filmikach i zdjęciach na Facebooku, że to nie prawda - powiedziała Anna Cieślińska w rozmowie z WP.pl. Jej zdaniem to niemożliwe, by osoba aktywna i z planami na życie pojechała do Egiptu i rzuciła się z okna.
Cieślińska nie chciała powiedzieć, czy polska sekcja wykazała ślady leków, tłumacząc, że jest objęta tajemnicą postępowania. Jednak w rozmowie z "Super Expressem" kobieta powiedziała o swojej siostrze, że "ktoś jej czegoś dosypał". Jej zdaniem nie mogła ich wziąć sama, bo "Magda nie przyjmowała takich leków". Zapewniła, że "Magda była zdrową dziewczyną", a "jeśli ktoś twierdzi, że leczyła się psychiatrycznie, to kłamie".
Zdaniem Cieślińskiej strona egipska "chce coś ukryć", bo szpital nie zadbał o bezpieczeństwo Magdy. - Już na tych nagraniach ewidentnie widać, że dzieje jej się krzywda. Używają w stosunku do niej przemocy. Nie wiem co jest na innych. Mogę się tylko domyślać - powiedziała siostra zmarłej.
Pochodząca z Bogatyni 27-lenia Magdalena Żuk pod koniec kwietnia wyjechała do egipskiego kurortu Marsa Alam. Miała lecieć z partnerem, ostatecznie poleciała sama, gdyż mężczyzna nie miał ważnego paszportu. Zachowanie 27-latki od początku wzbudzało niepokój, zarówno wśród pracowników hotelu, jaki i przedstawiciela biura turystycznego.
Magdalenę Żuk próbowano odesłać wcześniejszym lotem do Polski, jednak nie została wpuszczona na pokład samolotu. Ostatecznie trafiła do szpitala w Port Ghalib. Lekarze stwierdzili u niej zaburzenia psychiczne. Do internetu trafiły nagrania, na których widać, jak 27-latka szarpie się z personelem placówki. Ostatecznie, jak twierdzą pracownicy szpitala, miała się wyrwać pielęgniarce i wyskoczyć z okna. Z ciężkimi obrażeniami została przewieziona do Hurgady, gdzie 30 kwietnia zmarła.
Czytaj też: