Narzeczeni pojechali na działkę rodziców 31-latki. - Kiedy robiło się ciepło, uwielbiali tam siedzieć przy grillu - opowiada w rozmowie z "Super Expressem" Jerzy W., ojciec kobiety.
Para przygotowała mięso i rozpaliła grilla. Po kolacji na świeżym powietrzu narzeczeni postanowili pójść spać w altanie. Wciągnęli do niej też grill, jednak nie zauważyli, że węgiel się jeszcze żarzy. Zasnęli.
Rano ojciec kobiety próbował się do niej dodzwonić. Gdy córka ani jej narzeczony nie odbierali telefonów, wsiadł w samochód i pojechał na działkę.
Gdy wszedł do altany, okazało się, że jego córka nie żyje. Zabił ją czad. Jej narzeczony jeszcze oddychał, więc pan Jerzy wezwał pogotowie. Mężczyzna trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Wykluczyliśmy udział w zdarzeniu osób trzecich
- powiedział w rozmowie z "Super Expressem" Marek Kasprzak z Prokuratury Okręgowej w Koninie.
Zdruzgotany ojciec pani Agnieszki apeluje: "Niech to będzie przestroga dla innych".