"Wprost" pisało o "pornografii i białym proszku" w mieszkaniu Durczoka. Jest wyrok

"Tak się kończą oszczerstwa. Pierwszy etap trzyletniej gehenny zakończony" - napisał na Twitterze Kamil Durczok. Ostatecznie wygrał on proces z tygodnikiem "Wprost" w sprawie głośnego artykułu z 2015 roku. Dziennikarz dostanie jednak dużo mniej pieniędzy, niż się domagał.

Sprawa między Kamilem Durczokiem a "Wprost" jego dziennikarzami toczyła się od 2015 roku. Zaczęło się się od serii artykułów w tygodniku na temat przypadków mobbingu i molestowania w TVN oraz o samym Durczoku. W wyniku wewnętrznego śledztwa dziennikarz stracił pracę.

Jeden z artykułów - "Ciemna strona Kamila Durczoka" - dotyczył mieszkania, w którym miał przebywać Durczok. Właściciel mówił dziennikarzom, że wynajmująca je kobieta nie płaci czynszu, a także, że w środku znalazł rzeczy osobiste Durczoka, "biały proszek" i pornografię. Dziennikarz pozwał gazetę, jej ówczesnego redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego oraz dziennikarzy za naruszenie dóbr osobistych.

W 2016 roku sąd wydał wyrok, w którym przyznał Durczokowi 500 tys. zł zadośćuczynienia (w pozwie domagał się 7 mln zł) oraz nakazał wydawcy „Wprost” publikację przeprosin na okładce i trzech stronach tygodnika. - Oczywiście kwestia finansowa była dla mnie bardzo ważna, bo po tej publikacji po prostu straciłem pracę. Ale równie ważna jest dla mnie bezprecedensowa skala przeprosin, za tę bandyterkę, która się wobec mnie rozegrała - mówił wtedy w rozmowie z nami Kamil Durczok. Wydawca od razu zapowiedział apelację. 

Teraz Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok - podaje branżowy serwis Press.pl. Sam Durczok poinformował też o tym na Twitterze. "Prawomocnie wygrałem Latkowskim, Majewskim, Wasilewską, Dzierżanowskimi i Wprost! Tak się kończą oszczerstwa. Pierwszy etap trzyletniej gehenny zakończony. Dziękuje mec. Kosińskiej, mec. Piątkowskiej i mec. Jackowi Dubois! Bez Was by się nie udało" - napisał.

Choć sąd zgodził się, że naruszono dobra osobiste dziennikarza, to poważnie zmniejszył kwotę zadośćuczynienia - z 500 tys. do 150 tys. zł.  

Latkowski: Magia nazwiska zrobiła swoje

Wyrok skomentował na Twitterze były naczelny tygodnika Sylwester Latkowski 

"Szarpanie się z właścicielem mieszkania, barykadowanie. Na miejscu narkotyki i pornografia z zoofilią (seks kobiety z koniem). Policja nie chce zająć się sprawą, a ściga za marihuanę. Dotyczy to szefa najważniejszego programu informacyjnego, pouczającego, moralizującego. A sąd uznał, że Kamil Durczok nie jest osobą publiczną i trzeba było milczeć"

- napisał. "Nie dopuszczono naszych wniosków dowodowych. Jak powiedział mi prokurator, magia nazwiska zrobiła swoje" - dodał.

To nie jedyny proces, jaki Kamil Durczok wytoczył "Wprost". Dziennikarz żąda 2 mln zł i przeprosin za drugi artykuł - była w nim opisana historia "znanej dziennikarki", którą molestował seksualnie szef, ”popularna twarz telewizyjna”. 

Czekamy na Wasze opinie pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl

Uśmiechy, żarty i wygodne pytania. Jak w TVP rozmawia się z Jarosławem Kaczyńskim

Więcej o: