Do zajścia doszło 16 kwietnia, gdy patrol drogówki z Zielonej Góry chciał zatrzymać w Sulechowie (woj. lubuskie) jednego z kierowców, który wzbudził ich podejrzenia. Ten jednak, mimo sygnałów dźwiękowych i świetlnych, nie zatrzymał się do kontroli, a następnie miał jeszcze przyspieszyć i czym prędzej skręcić na jedną z posesji - opisuje portal poscigi.pl.
Kierowca, który okazał się być miejskim radnym z Sulechowa, Marek K., odmówił badania alkomatem, tłumacząc to tym, że był na swojej posesji i był trzeźwy. Mimo tego policja zatrzymała go i zawiozła do szpitala, gdzie pobrano mu krew, by sprawdzić, czy miał w organizmie alkohol.
- W tym dniu źle się czułem, miałem problemy gastryczne. Padał deszcz. Nie widziałem za sobą radiowozu. Błyski zobaczyłem dopiero jak byłem na swojej posesji - tak tłumaczył się ze swojego zachowania radny, którego wypowiedzi cytuje poscigi.pl.
Teraz sprawa zależy od wyników badań i interpretacji całego zdarzenia. Jeżeli zachowanie radnego zostanie uznane za ucieczkę przed policją, to według znowelizowanych w 2017 r. przepisów grozi mu od 3 miesięcy do nawet 5 lat więzienia, a także bezwzględny zakaz prowadzenia pojazdów od roku do 15 lat. Dodatkowo, jeżeli badania wykażą, że Marek K. był pijany, to grozi mu utrata prawa jazdy, a nawet (jeśli miał więcej niż pół promila) dwa lata więzienia i grzywna.