Do wypadku doszło późnym wieczorem w okolicy Tucholi (woj. kujawsko-pomorskie). Samochód dachował. W zdarzeniu nie brał udziału żaden inny pojazd - poinformował SOP w komunikacie.
Trzy dni po tym zdarzeniu "Rzeczpospolita" napisała, że prawdopodobną przyczyną wypadku samochodu SOP było zlekceważenie znaku stop przed przejazdem kolejowym i zbyt duża prędkość.
Według nieoficjalnych ustaleń "Rz", do wypadku doszło, gdy pojazd z funkcjonariuszami dojeżdżał do niestrzeżonego przejazdu kolejowego,a kierowca zamiast się zatrzymać i ruszyć z jedynki, miał wcisnąć gaz, jakby chciał szybko przejechać przez przejazd. Wtedy auto, które wybiło na torach, wypadło z drogi i dachowało, by ostatecznie wylądować w rowie. "Dachowanie wskazuje na znaczną prędkość" - mówi informator "Rz".
W komunikacie SOP napisano, że wszyscy poszkodowani "wykonują na co dzień zadania analityczne" i nie zajmują się ochroną osób. Byli w drodze na szkolenie. "Rutynowo w takich przypadkach pojazdem kieruje jeden z uczestników podróży, a nie specjalnie delegowany kierowca" - wyjaśniono.
Czekamy na Wasze opinie pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl