Chodzi o sprawę opisaną 9 kwietnia przez katowicką "Gazetę Wyborczą". 6 grudnia 12-letnią dziewczynkę z Chorzowa zaczepił na przystanku kierowca bmw. Mężczyzna podstępem namówił ją, by wsiadła do samochodu, a następnie razem z nią odjechał do innej części miasta. Tam zaczął się przy niej onanizować, a po tym dał jej 50 zł. Chciał w ten sposób kupić jej milczenie.
Sytuacja się powtórzyła 20 grudnia. W końcu matka 12-latki zauważyła u dziewczyny pieniądze. Sprawa wyszła na jaw, zawiadomiona została chorzowska policja. Matka powiedziała funkcjonariuszom, że mężczyzna ponownie pojawi się na przystanku 27 grudnia. Jednak policja nie wysłała na miejsce ani jednego policjanta - opisuje "Wyborcza".
Zasadzkę zorganizowano dopiero 3 stycznia. Problem w tym, że na miejsce, w którym miał pojawić się pedofil, przyjechał oznakowany radiowóz drogówki, policjanci sprawdzali przejeżdżających kierowców. To spłoszyło mężczyznę.
6 kwietnia Prokuratura Rejonowa w Chorzowie wydała list gończy za Mariuszem Dąbrowskim. To on jest podejrzewany w tej sprawie.
Co więcej, po nieudanej zasadzce matka 12-latki zaczęła dostawać pogróżki.
Działania policji w sprawie podejrzanego o pedofilię bada obecnie KMP w Chorzowie oraz śląska KWP. Policjanci przyznają, że doszło do błędów. "Dotychczasowe ustalenia wskazują, że mogło dojść do nieprawidłowości" - czytamy w policyjnym komunikacie.
W wyniku postępowania prowadzonego przez komendanta chorzowskiej policji podinsp. Roberta Łuszcza stanowisko stracił zastępca naczelnika wydziału kryminalnego. Wszczęto także postępowanie dyscyplinarne w stosunku do policjantki z pionu dochodzeniowo-śledczego, która była referentem sprawy. Jak informuje policja, dalsze czynności pozwolą na ustalenie, czy należy wszcząć postępowania wobec innych funkcjonariuszy. "Czynności w tej sprawie, prowadzone przez policjantów z Chorzowa, jak i z KWP w Katowicach są w toku, a ich podstawowym celem usprawnienie działania naszej formacji, poprawa komunikacji i uniknięcie w przyszłości podobnych zdarzeń" - informuje policja.