Długi, których termin przedawnienia będzie krótszy, zmobilizują zarówno dłużników, jak i wierzycieli do wykonania odpowiednich działań – tak wynika ze słów Adama Łąckiego, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów, w rozmowie z Telewizją WP. Adam Łącki wyjaśnił, że dzięki zmianom wierzyciele będą podejmować bardziej zdecydowane kroki dochodzenia spłaty roszczenia, z kolei osoby zadłużone przypomną sobie o swoich obowiązkach.
W sprawach o przedawnienie długów to dłużnik jest uznawany za słabszą stronę. Tymczasem może on nie wiedzieć o przedawnieniu, a sąd nie bada tej kwestii z urzędu. To na dłużniku spoczywa obowiązek wskazania, że doszło do przedawnienia długu. Jeśli nie jest on świadomy tego faktu lub nie uczestniczy w rozprawie, wówczas sąd może zobowiązać go do spłaty. Wiele firm windykacyjnych wykorzystywało niewiedzę dłużników i domagało się spłaty długów przedawnionych o kilkanaście lat. Możliwe zmiany prawne zakładają, że dla każdego pozwu trzeba będzie podać datę wymagalności roszczenia.
Zmiany w prawie i korzyści dla dłużników >>>
Skutki zmian w terminach przedawnienia mają dotyczyć nie tylko przyszłych długów, ale także roszczeń, do których doszło jeszcze przed wprowadzeniem zmian w kodeksie. Wszystko zależy od wyznaczonego terminu przedawnienia – jeśli do spłaty długu pozostało więcej niż sześć lat to dany dług będzie podlegał nowym przepisom. Jeśli aktualny termin przedawnienia będzie krótszy, wówczas nie ulegnie zmianie.
Minister sprawiedliwości ogłosił możliwość zmian w lutym 2017 roku. Już w pierwszym półroczu ub.r. sądy wydały o 53 proc. więcej nakazów spłaty w sprawach cywilnych niż w 2016 roku. W sprawach gospodarczych wzrost wyniósł odpowiednio 42 proc. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Sejm już wkrótce uchwali zmiany. Stąd masowe składanie pozwów przez wierzycieli, które Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości, uznał za „ucieczkę przed nowymi przepisami”.