Miało być szukanie jajek, ale dorośli popsuli zabawę w Piekarach. "Dzieci wyszły z płaczem"

Miało być miło, a wyszło... jak zawsze. Dzieci z Piekar Śląskich miały szukać jajek niespodzianek, ale do akcji wkroczyli niewychowani dorośli. Skończyło się - jak opisuje wiceprezydent miasta - dantejskimi scenami.

W Piekarach Śląskich na terenie MOSIR-u w sobotę zorganizowano zabawę dla najmłodszych mieszkańców miasta: schowano około 400 jajek, które miały być odnalezione przez blisko setkę dzieci. Kluczowe jest tutaj stwierdzenie "miały być odnalezione", ponieważ szyki najmłodszym pokrzyżowali pazerni dorośli.

Sprawę opisuje na swoim blogu wiceprezydent miasta Krzysztof Turzański, który wskazuje, że jajka miały być tylko dla dzieci, a nie osób dorosłych. Miła atrakcja zamieniła się jednak w mały koszmar, ponieważ kilka osób przyszło po prostu pozbierać jajka własnoręcznie, albo pomagać dzieciom je znajdować. Jak kwituje to Turzański: "Gorzej niż na promocji w Lidlu".

Dorośli mieli nie wchodzić, a to oni urządzali dantejskie sceny. Matki ciągnące dzieci, żeby było "szybciej". Dorośli z pełnymi koszykami, małe dzieci smutno rozglądające się za jakimś "zapomnianym" jajkiem. Przecież 400 jajek powinno spokojnie wystarczyć dla setki dzieci. Wypada po cztery na głowę. Ale 400 można podzielić także inaczej. I jak ktoś zbiera kilkadziesiąt, to dla kogoś zabraknie – matematyka jest nieubłagana. To ZABAWA a nie zakupy. Nie wszyscy potrafią to zrozumieć. Takie czasy

- opisuje Turzański. Wygląda na to, że wiceprezydent Piekar Śląskich na oburzeniu nie zamierza poprzestać. Podziękował organizatorom akcji i zapowiedział, że w przyszłym roku będzie ona dalej kontynuowana, ale na nowych zasadach, tak, by każde z dzieci mogło naprawdę wziąć w niej udział. 

"Zamiast przyjemności - płacz"

Sprawa wywołała też oburzenie mieszkańców miasta, którzy pod wpisem wiceprezydenta na Facebooku i na jego blogu wyrażają niezadowolenie. "Dorośli wstyd!!!" - pisze pani Aleksandra.

"Tam nawet p. Krzysztofie jakby papier toaletowy wisiał na drzewie, to ludzie polecą jak opętani,bo... za daarmoooo! (Chociaż) Łukasz (jeden z organizatorów - red.) tłumaczył, nie biegamy itd., to otwarcie bramy dało sygnał jak promocja w Lidlu. Miała być spokojna zabawa, a wyszło 5 minut głupoty dorosłych. Limit jajek by tutaj załatwił sprawę" - wskazuje z kolei pan Adam.

"Dzieci, zamiast mieć przyjemność z zabawy, to wyszły z płaczem, smutne" - pisze anonimowy mieszkaniec.

Mieszkańcy dzielą się też ze sobą nagraniami z zabawy, na których widać, jak zachowywali się dorośli.

Więcej o: