Nocny wypadek w Iłży. Kierowca wjechał w uczestników barabanienia

Zwyczaj całonocnego barabanienia kultywują już tylko mieszkańcy Iłży koło Radomia. Ubiegłej nocy właśnie w czasie tego wielkanocnego pochodu doszło do groźnego wypadku.

Barabanienie to wędrówka przez miasto z wielkim bębnem. Rozpoczyna się o północy z Wielkiej Soboty na Wielkanocną Niedzielę. Dwóch barabaniarzy dźwiga bęben, pozostałych ośmiu drewnianymi pałkami wybija na nim określony rytm. Dźwięk bębna obwieszcza zmartwychwstanie Jezusa. 

1 kwietnia po godzinie 2.00 nad ranem w czasie barabanienia doszło do wypadku. Na ulicy Błazińskiej doszło do potrącenia 4 osób przez samochód osobowy. 

Wszystkie osoby poszkodowane to iłżeccy barabaniarze.
Wszystkie osoby poszkodowane z ogólnymi obrażeniami i złamaniami zostały zabrane do szpitali w Iłży, Radomiu, Starachowicach i Ostrowcu Świętokrzyskim

- informują strażacy ochotnicy z Iłży.

Skąd się wzięło barabanienie?

- Baraban, który znajduje się w iłżeckim kościele jest trofeum wojennym i należał do Turków - przypomina Justyna Górska, etnograf z radomskiego skansenu.

Zaszczytu barabanienia dostępują nieliczni. Szansę na udział w obrzędzie mają tylko i wyłącznie dorośli mężczyźni, którzy cieszą się poważaniem i szacunkiem. Do Iłży przyjeżdżają ludzie z całej Polski, żeby zobaczyć ten unikatowy zwyczaj. Dla mieszkańców miasta wychodzenie do barabaniarzy to wręcz obowiązek. Cieszą się, że jest coś, co ich wyróżnia. Nie wyobrażają sobie, że mogłoby być inaczej. Ich zdaniem, Święta Wielkanocne bez charakterystycznego odgłosu bębna były smutne. Mężczyźni kończą barabanienie przed kościołem, zapowiadając w ten sposób mszę rezurekcyjną.

Zobacz też:

Więcej o: