Policyjna notatka mogła powstrzymać wielokrotnego mordercę. Ale latami leżała w archiwum

Tadeusz Grzesik jest podejrzany o kilkadziesiąt morderstw. Okazuje się, że mogła go powstrzymać jedna notatka. Jednak zamiast trafić na biurko prokuratora, utknęła w policyjnym archiwum - twierdzi "Superwizjer".

Reporterzy „Superwizjera” dotarli do policyjnej notatki, która mogła uratować niejedno ludzkie życie. Chodzi o sprawę najbrutalniejszego mordercy ostatnich lat, Tadeusza Grzesika. Od chwili zatrzymania w 2007 roku był sądzony za zamordowanie 18 osób. Łącznie podejrzewa się go o udział w 40 zabójstwach na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat.

Tadeusz Grzesik - wyroki i procesy

Grzesik wpadł 13 marca 2007 roku tuż po tym, jak zabił właściciela kantoru w Myślenicach i jego syna. Od 11 lat siedzi w więzieniu.

W 2015 Tadeusz Grzesik został skazany na dożywocie za zamordowanie pięciu właścicieli i pracowników kantorów w Kraśniku, Tarnowie, Myślenicach i Piotrkowie Trybunalskich oraz próbę zabicia kolejnych: w Sosnowcu i Piotrkowie.Zbrodni dokonał w latach 2005-2007.

Grzesik ma też na koncie wyrok 25 lat więzienia za potrójne morderstwo Ukraińców w Cedzynie (woj. świętokrzyskie) w 1991 roku.

Kolejny proces Grzesika i jego wspólników, znanych jako „gang kantorowców”, rozpoczął się w marcu br. w Tarnowie. Dotyczy czterech zabójstw na Podkarpaciu.

Ostatnio prokuratura poinformowała, że rozwiązała także sprawę sześciu morderstw, do których doszło pod Kielcami 20 lat temu. Zarzuty w tej sprawie usłyszał m.in. Tadeusz Grzesik.

Notatka, która mogła ocalić niejedno życie

Jak informuje „Superwizjer”, przestępcza działalność Grzesika mogła zakończyć się już w 1991 roku. We wrześniu w lesie w podkieleckiej Cedzynie odnaleziono płonący samochód. Niedaleko leżały zwłoki trzech zamordowanych mieszkańców Ukrainy: dwóch mężczyzn i brutalnie zgwałconej kobiety. Na miejscu zbrodni zabezpieczono m.in. męskie nasienie. Nie było jednak osób podejrzanych, od których można było pobrać materiał do porównania, więc nie wykonano badań.

Dziennikarze „Superwizjera” dotarli jednak do notatki funkcjonariusza Zdzisława Szczekota, który trzy tygodnie po tej makabrycznej zbrodni jako prawdopodobnych sprawców wytypował właśnie Grzesika i jego współpracowników.

Gdyby notatki nie zignorowano, tylko przekazano ją prokuratorowi do akt śledztwa, najprawdopodobniej udałoby się uniknąć kilkunastu kolejnych morderstw, które popełnił Grzesik. Tym bardziej, jak twierdzą dziennikarze, że w aktach prokuratora z lat 90. był dokument dotyczący planowanych badań DNA. Gdyby zostały wykonane, najprawdopodobniej udałoby się ustalić sprawcę i zatrzymać przestępczą działalność Grzesika i jego wspólników.

Zdaniem Szczekota problemem były pieniądze.

Policja była wówczas biedna, prokuratura też, w sumie sześć tysięcy złotych (kosztowało - red.) to badanie

- powiedział w rozmowie z „Superwizjerem”.  Dodał, że wtedy nie wykonywano takich badań, gdy nie było pewności co do ich rezultatu.

Tadeusz Grzesik na co dzień był plantatorem truskawek spod Kielc. Miał żonę i dwóch synów. W więzieniu nazywali go "Truskawka", ale też "Kiler".

Największy przestępca w powojennej historii Kielecczyzny, a może i Polski, przez długie lata pozostawał bezkarny.

Niedziele handlowe 2018 - w te dni sklepy będą zamknięte

Więcej o: