W reklamie "Botoksu" - "17 proc. pacjentów umiera po operacji". Lekarz postanowił to sprawdzić

- Nie zgadzam się na reklamowanie filmu "Botoks" jako opartego na faktach - mówi nam dr Roman Budziński. Sprawdził on, że hasło o "17 proc. pacjentów, którzy nie przeżyli operacji" nie ma nic wspólnego z prawdą.

Po tym, gdy do kin wszedł "Botoks", do lekarzy zaczęli zgłaszać się zaniepokojeni jego  promocją pacjenci. W reklamie filmu Patryka Vegi możemy przeczytać: "W zeszłym roku w Polsce 17 proc. pacjentów nie przeżyło operacji". - Pacjenci pytali, jak to właściwie jest, skoro ten film jest oparty na faktach - mówi w rozmowie z Gazeta.pl dr n. med. Roman Budziński, wtedy prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku.

Lekarz postanowił skonfrontować to hasło z rzeczywistością, o czym napisał portal branżowy podyplomie.pl.

- Ten film jest reklamowany jako "oparty na faktach", tak przedstawia ten film dostępny w internecie zwiastun oraz sam reżyser – Patryk Vega. Jako lekarz oglądałem go z przykrością. Od 30 lat pracuję jako lekarz w bardzo różnych miejscach i nie znam, nie widziałem takiego świata jaki przedstawiono w filmie - mówi dr Budziński.

Jednak - jak podkreśla - nie czuje się upoważniony, aby dyskutować o filmie jako takim. - Sprzeciwiam się stanowczo tylko informacji, że jest on oparty na faktach - mówi medyk. Razi go szczególnie pojawiający się na początku zwiastuna wspomniany już napis: "W zeszłym roku w Polsce 17 proc. pacjentów nie przeżyło operacji".

- Jeszcze jako szef gdańskiej Izby Lekarskiej wysłałem do pomorskich
szpitali zapytania o to, jak z wskaźnikami śmiertelności po operacji jest w rzeczywistości - mówi nam dr Budziński. - Odpowiedzi z poszczególnych szpitali było różne: od 0,3 proc. do 1,3 proc - dodaje. Z kolei średnia zgonów pooperacyjnych dla województwa pomorskiego wynosi 0,62 proc - wynika z danych przysłanych przez NFZ

Lekarz: Te dane są na światowym poziomie

Lekarz nie ujawnił, który szpital podał jakie dane. - To mogłoby zostać źle rozumiane jako pokazujące, że ten szpital jest lepszy, a tamten gorszy. A to niezupełnie prawda. Umieralność zależy od profilu operacji, jakie się wykonuje - zaznacza dr Budziński. - Z oczywistych powodów operacje zaawansowanych nowotworów, czy niektóre kardiochirurgiczne są bardziej ryzykowne - mówi i dodaje, że 0 proc. zgonów jest niemożliwe do osiągnięcia.

- Do operacji trafiają ludzie w niezłym stanie zdrowia, ale trafiają też na przykład osoby 90-letnie, po dwóch zawałach, czy w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Wtedy chirurg może podjąć się zabiegu, gdy widzi nawet niewielką szansę na uratowanie człowieka. Ale nie zawsze się udaje - mówi doktor.

- Wszystkie statystyki, które mi nadesłano, są na przyzwoitym, światowym poziomie - zaznacza. - Dlatego protestuję i mam dowody na to, że film nie  jest oparty na faktach. Nie wolno tak reklamować filmu. To zaburza zaufanie pacjentów do lekarzy, które jest bardzo potrzebne - dodaje lekarz.

Reklama "Botoksu" nieetyczna

W styczniu w sprawie reklam filmu Vegi wypowiedziała się Komisja Etyki Reklamy - pisał wtedy branżowy wirtualnemedia.pl. W kilku osobnych skargach zwracano uwagę  m.in. właśnie na nieprawdziwe dane o poziomie umieralności.

KER oceniła, że reklamy "nadużywały zaufania odbiorców" i "przekroczyły granice dobrych obyczajów", co jest złamaniem kodeksu etycznego reklamy. Przedstawiciele firmy Kino Świat nie odnieśli się wtedy do tych zarzutów - podały wirtualnemedia.pl.

Więcej o: