Na rządowych stronach pojawił się projekt ustawy "o ułatwieniach w przygotowaniu
i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących". Autorem projektu specustawy jest Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju.
Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, ustawa ma usprawnić proces przygotowywania inwestycji w zakresie m.in. dostępu do terenu, a także skuteczniejszego wydawania decyzji administracyjnych.
"Według szacunków, na koniec 2015 r. statystyczny deficyt mieszkaniowy wynosił ok. 468 tys. Dla eliminacji tego deficytu zasadniczą kwestią jest konieczność redukcji barier prawnych" - podkreśla resort.
Działaczy ruchów miejskich zaniepokoił jeden z artykułów projektu. Zapisano w nim bowiem, że "do inwestycji mieszkaniowej nie stosuje się ustawy z dnia 27 marca 2003 r.
o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym".
"W obecnie obowiązujących przepisach, zlokalizowanie, a w konsekwencji budowa, inwestycji mieszkaniowej musi odbywać się zgodnie z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego albo decyzji o warunkach zabudowy. (...) Ten mechanizm, a zwłaszcza długotrwałość uchwalania planów miejscowych, nie służy przyspieszeniu i ułatwieniu budowy nowych mieszkań" - zauważa ministerstwo.
Zapewnia jednak, że "podstawowe wartości planowania przestrzennego" będą zachowane. Ostateczną decyzję o tym, czy pozwolić na budowę mieszkań niezgodną z ustaleniami miejscowego planu podejmowaliby radni po zasięgnięciu opinii mieszkańców.
" Rada gminy nie jest związana wnioskiem inwestora i jest władna samodzielnie dokonać oceny potrzeby lokalizowania na jej terenie inwestycji mieszkaniowej. Tak więc to rada gminy bierze na siebie odpowiedzialność za wyrażenie zgody bądź jej odmowę" - podkreśla resort w przesłanym do naszej redakcji e-mailu.
Miejskich aktywistów takie tłumaczenia jednak nie przekonują.
"W praktyce oznacza to chaos w przestrzeni miejskiej. Skorzystają na tym jedynie deweloperzy, stracimy wszyscy" - twierdzą działacze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Jak dodają, "będzie można budować osiedla mieszkaniowe bez oglądania się na zieleń, usługi, funkcje społeczne jak szkoły czy przedszkola".
Niepokój ustawą wyrażają jednak również przedstawiciele środowisk architektów i urbanistów.
- Specustawy mają na celu realizację inwestycji bez wydłużania procedur, ułatwienie tej drogi. Środowisko urbanistów zostało w tej konkretnej ustawie pominięte. W praktyce będzie wyglądało to następująco: szukamy działki i budujemy, jeśli spełnia warunki specustawy, bez konsultacji z planistami - komentuje w rozmowie z Gazeta.pl Anna Olbromska-Matusiak, ekspert planowania przestrzennego z firmy Budplan.
- To kwestia poświęcenia, coś za coś. W jakiś sposób może zostać zachwiany ład przestrzenny, planowanie. To inwestor będzie głównym procedującym, będzie miał o wiele większą swobodę niż dotychczas - dodaje.