Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik MON i wieloletni współpracownik Antoniego Macierewicza, powiedział w ostatni piątek w programie "Dobry wieczór Polsko" w Polsat News, że prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą i świadczy usługi w zakresie marketingu i PR-u. Dodał też, że pracuje w Telewizji Republika.
Właśnie do tej ostatniej deklaracji odniosła się dziennikarka stacji Magdalena Bałkowiec, która podała dalej cytat z portalu 300polityka.pl z wypowiedzią Misiewicza i opatrzyła go komentarzem: "Ja i koledzy z TV Republika jesteśmy ciekawi zakresu obowiązków, bo nikt nigdy Pana w firmie nie widział" - napisała. Wpis usunęła, jednak zachowały się jego kopie.
Zagadka pracy Misiewicza w Telewizji Republika rozwiązała się... na antenie tej stacji. W poniedziałkowy wieczór Misiewicz został zaproszony na wywiad (a właściwie Tweetup, podczas którego odpowiadał na pytania użytkowników Twittera) i tam przekazał, czym zajmuje się w stacji.
- Pracuję jako doradca zarządu w Telewizji Republika - oznajmił Misiewicz.
Oprócz tej deklaracji, wyznał, że jego politycznym wzorem do naśladowania jest Antoni Macierewicz, a doświadczenie jakie "zdobył u jego boku", jest zawsze do dyspozycji dla polskich spraw.
Dawny współpracownik Macierewicza zapowiedział też, że w najbliższym czasie kończy licencjat i w przyszłości zamierza ukończyć także studia magisterskie.
W kontekście wykształcenia pozwolił sobie na złośliwość w stosunku do lidera ugrupowania Kukiz'15 Pawła Kukiza, który wielokrotnie poddawał pod wątpliwość jego kompetencje.
- Chciałbym przypomnieć, że Paweł Kukiz jest na poziomie matury - powiedział Misiewicz i dodał, że podobnie jak lider Kukiz'15, wyższego wykształcenia nie ma poseł Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski.
Bartłomiej Misiewicz był jednym z najbliższych współpracowników byłego już ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Był witany z honorami podczas niektórych uroczystości z udziałem wojska. Generał Waldemar Skrzypczak mówił wprost o silnej pozycji Misiewicza; twierdził, że został zdymisjonowany za krytykę młodego pracownika Macierewicza.
Misiewicz pełnił w MON funkcję rzecznika prasowego, z ramienia szefa tego resortu wszedł również w skład rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Po fali krytyki zrezygnował z tej posady, by kilka miesięcy później objąć w PGZ stanowisko pełnomocnika zarządu ds. komunikacji.
Jego kariera na tym stanowisku także nie trwała długo - umowę z Misiewiczem wkrótce rozwiązano, a on sam został najpierw zawieszony w prawach członka PiS przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, a później usunięty z partii decyzją specjalnie powołanej do tego komisji.