Do wydarzeń doszło tuż obok jednej z kamienic na ulicy Białoskórniczej we Wrocławiu. Ratownicy zaparkowali w bocznej uliczce obok budynku. Przyjechali na wezwanie rodziny pewnej seniorki, która miała problemy z oddychaniem. Ratownicy nie mieli więc wiele czasu - musieli jak najszybciej ruszyć na pomoc.
Gdy po trwającej pół godziny interwencji wrócili do samochodu, za wycieraczką znaleźli kartkę z napisem „To nie parking”. Ratownicy nie kryli oburzenia. Jeden z nich zdjęciem kartki podzielił się na Facebooku z podpisem:
Taka niespodzianka od społeczeństwa, podczas wizyty u pacjentki z dusznością. Staliśmy na bocznej uliczce, nie dla przyjemności
- napisał ratownik.
Wśród komentarzy pod postem pojawiła się krytyka pod adresem twórców kartki: „Karma wraca”, „Żenada”, „Bezczelność”.
Karetka stoi w takim miejscu z jakiegoś powodu. Wtedy albo kogoś ratujemy bezpośrednio w niej, albo w domu, przy którym stoimy. Wozimy ze sobą kupę ciężkiego sprzętu, to są dziesiątki kilogramów, które musimy nosić ze sobą do pacjentów. Trzeba też pamiętać, że dużo wyjazdów jest do osób starszych. Komfort pacjenta jest bardzo istotny, nie będziemy prowadzić ich kilkaset metrów do karetki
- powiedział w rozmowie z tvn24.pl Łukasz Szymczyszyn, ratownik medyczny i autor posta. Dodał, że interwencja odbywała się po godzinie 23, więc ratownicy celowo wyłączyli niebieskie sygnały świetlne, by nie razić nimi mieszkańców. Zapewnia, że karetka nie tamowała ruchu.