Węgier piechotą wracał z Kopenhagi do Budapesztu. Już w Polsce pomógł mu dzielnicowy

1 marca, w czasie silnych mrozów do Urzędu Gminy w Jordanowie Śląskim wszedł nieznajomy mężczyzna. Był wyczerpany i chciał się ogrzać. Okazało się, że jest Węgrem, który na piechotę zamierza wrócić do swojego kraju. Jego losem zainteresował się dzielnicowy z Sobótki.

Asp. szt. Grzegorz Droszczak, dzielnicowy z komisariatu policji w Sobótce, pomimo bariery językowej nawiązał kontakt z mężczyzną i szybko ustalił jego tożsamość. Jak się okazało to 48-letni obywatel Węgier. Był bardzo zmęczony po wyczerpującej wędrówce. Powiedział policjantowi, że nie ma pieniędzy, dlatego postanowił pieszo pokonać trasę z Kopenhagi do Budapesztu (ok. 1400 km - red.), gdzie mieszka. W urzędzie szukał tylko miejsca, gdzie mógłby się chwilę ogrzać i ewentualnie spędzić noc.

Dzielnicowy przewiózł mężczyznę na komisariat, gdzie poczęstował go ciepłym posiłkiem. Policjanci powiadomili Konsulat Generalny Węgier w Krakowie. Po rozmowie z pracownikiem konsulatu i weryfikacji tożsamości wędrowca, do komisariatu faksem przesłano bilet autobusowy do Budapesztu.

Jeszcze tego samego dnia policjanci pomogli 48-latkowi dojechać na dworzec autobusowy we Wrocławiu, skąd odjechał on bezpiecznie do domu.

Na ręce Komendanta Komisariatu Policji w Sobótce wpłynęły podziękowania dla funkcjonariuszy zaangażowanych w pomoc mężczyźnie, nadesłane przez Konsula Węgier. Sándor Nedeczky zaznaczył, że postawa policjantów zasługuje na najwyższe uznanie i gratulował funkcjonariuszom profesjonalizmu.

Zamarznięte jezioro to nie lodowisko. Nie trzeba wiele, by doszło do tragedii

Więcej o: