W Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie przeprowadzono we wtorek sekcję zwłok ok. 30-letniego mężczyzny, znalezionych w pobliżu stopnia wodnego Dąbie. Już po znalezieniu zwłok małopolscy policjanci podawali, że to z dużym prawdopodobieństwem ciało Piotra Kijanki. Wskazywało na to m.in. ubranie mężczyzny.
Dodatkowo przy ciele znaleziono telefon, portfel z dokumentami, dowodem osobistym i kartami kredytowymi na nazwisko Piotra Kijanki. Mężczyzna miał na palcu obrączkę ślubną - przedmioty odpowiadające opisowi rzeczy, które posiadał zaginiony - powiedział w rozmowie z RMF FM rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń po zakończeniu sekcji.
Ostatecznie tożsamość Kijanki potwierdziła matka i żona zaginionego, które dziś popołudniu dokonały identyfikacji zwłok - podał Onet.pl.
Prokuratura Okręgowa w Krakowie wydała komunikat, w którym potwierdzono informacje policji o ujawnieniu przedmiotów osobistych Piotra Kijanki. Podano również, co było prawdopodobną przyczyną śmierci mężczyzny.
Wstępnie biegły z zakres medycyny sądowej stwierdził, że przyczyną zgonu było utonięcie, natomiast ostateczne wyniki będą znane po przeprowadzeniu badań dodatkowych.
34-letni Piotr Kijanka zaginął późnym wieczorem w święto Trzech Króli. Po spotkaniu ze znajomymi na krakowskim Kazimierzu mężczyzna nie wrócił do domu.
Ostatni raz był widziany tamtej nocy w pobliżu mostu Kotlarskiego. Dlatego w ramach poszukiwań policja kilkakrotnie przeszukiwała za pomocą sonaru dno Wisły. Do przeszukania okolic mostu użyto psów tropiących.
W styczniu małopolska policja ujawniła nagrania z nocy, podczas której Piotr Kijanka był widziany po raz ostatni. Funkcjonariuszom udało się dzięki tym materiałom częściowo odtworzyć trasę, jaką pokonał wówczas mężczyzna. Po wyjściu z lokalu na placu Nowym szedł ulicami: Kupa, Miodowa, Starowiślna, Halicka, oraz biegnącym wzdłuż Wisły Bulwarem Kurlandzkim, w kierunku Mostu Kotlarskiego.