Zwłoki wyłowiono w rejonie stopnia wodnego Dąbie w poniedziałek ok. godz. 11. Jak nieoficjalnie ustaliła "Gazeta Krakowska", rozkład ciała wskazuje, że leżało ono w wodzie co najmniej kilka tygodni, a jedyne zaginięcie, jakie odnotowała w tym okresie krakowska policja, dotyczy właśnie Piotra Kijanki.
Jak relacjonują lokalni dziennikarze, na miejsce, gdzie odnaleziono zwłoki, przyjechała straż pożarna oraz pogotowie. Obecny na miejscu prokurator przeprowadził oględziny ciała, po czym trafiło ono do Zakładu Medycyny Sądowej.
We wtorek przeprowadzona zostanie sekcja zwłok oraz przeszukanie ubrań. Następnie ciało będzie musiała obejrzeć rodzina Piotra Kijanki w celu identyfikacji.
- Opis rzeczy, które ma na sobie denat, pasuje do tego, co miał na sobie zaginiony Piotr Kijanka - powiedział "Gazecie Krakowskiej" mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy ma³opolskiej policji.
Do tej pory nie stwierdzono obrażeń, które świadczyłyby o udziale osób trzecich.
Piotr Kijanka zaginął w nocy 6 stycznia. Ok. godz. 23:30 wyszedł z restauracji na placu Nowym w Krakowie i ślad po nim zaginął.
W styczniu ma³opolska policja ujawniła nowe nagrania z nocy, gdy Piotr Kijanka był widziany po raz ostatni. Funkcjonariuszom udało się dzięki tym materiałom częściowo odtworzyć trasę, jaką pokonał wówczas mężczyzna. W okolicy mostu Kotlarskiego 34-latek był widziany przez jednego ze świadków.