W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Krakowie opublikowała komunikat w sprawie kolizji limuzyny wiozącej prezydenta Andrzeja Dudę.
"W dniu dzisiejszym prokurator z Prokuratury Okręgowej w Krakowie po zapoznaniu się z przesłanymi z Komendy Miejskiej Policji w Krakowie materiałami w sprawie kolizji pojazdu wiozącego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wraz z małżonką w dniu 27 lutego 2018 roku na ulicy Na Zjeździe w Krakowie, nie znajdując podstaw do podejmowania jakichkolwiek czynności zwrócił akta do Komendy Miejskiej Policji, celem kontynuowania postępowania w sprawie o ewentualne wykroczenie" - podała prokuratura .
Oznacza to, że ciężar wyjaśnienia przyczyn i okoliczności kolizji spadnie na policję.
RMF FM podało przed kilkoma dniami, że kierowca limuzyny prezydenta zagapił się i dlatego najechał na separator oddzielający pasy ruchu od torowiska tramwajowego. Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński powiedział dziennikarzowi stacji, że prezydent zareagował spokojnie.
- Wydarzyło się to, co się wydarzyło, komunikat Służby Ochrony Państwa mówi, jaka sytuacja miała miejsce - powiedział. Dodał, że sytuacja jest inna niż w przypadku wypadku Beaty Szydło czy Antoniego Macierewicza, bo nie doszło do zderzenia z innym samochodem.
W ubiegły wtorek w Krakowie doszło do kolizji prezydenckiej limuzyny, którą jechał Andrzej Duda. Nikomu nic się nie stało, a prezydent przesiadł się do innego samochodu i kontynuował podróż.
Do kolizji doszło w okolicy mostu Powstańców Śląskich w Krakowie. Prezydencka limuzyna, którą jechał Andrzej Duda, wjeżdżała na most z ulicy Starowiślnej. Auto najechało na separator oddzielający pasy ruchu od torowiska tramwajowego.
Służba Ochrony Państwa poinformowała, że po najechaniu na separator, "komputer pokładowy zaczął wskazywać obniżenie poziomu powietrza w przednim prawym kole". Następnie ze względów bezpieczeństwa podjęto decyzję o wykorzystaniu zastępczego samochodu, do którego przesiadł się prezydent Andrzej Duda.