Fotoreporter "Gazety Krakowskiej" na polecenie redakcji wykonywał w czwartek, 1 marca, zdjęcia z budowy w miejscowości Zator, gdzie trwa rozbudowa Parku Rozrywki Energylandia. W pewnym momencie - jak relacjonuje gazeta - jeden z pracowników budowy zaczął biec w jego stronę, a dziennikarz zdążył jedynie krzyknąć, że jest fotoreporterem i ma zlecenie na zdjęcia.
Mimo tego, napastnik zażądał oddania aparatu, a gdy dziennikarz odmówił, ten uderzył go w głowę, później bijąc go jeszcze kilkakrotnie, także w tułów. Nie udało mu się jednak odebrać aparatu, który podczas zdarzenia uległ uszkodzeniu. Fotoreporter uciekł do auta i wezwał policję, której udało się ustalić, kim był napastnik. Dziennikarz trafił z kolei do szpitala na obserwacje, na szczęście nic poważnego mu się nie stało. "GK" udostępniła fotografię, na której zarejestrowano odpowiedzialnego za pobicie "mężczyznę w niebieskiej kurtce".
Krystian Kojder, rzecznik prasowy Energylandii zadzwonił do "Gazety Krakowskiej" sam z siebie, uprzedzając telefon redakcji. Przeprosił za zdarzenie i zapewnił, że człowiek odpowiedzialny za pobicie nie jest pracownikiem Energylandii i jest zatrudniony przez jedną z firm zewnętrznych. Kojder zapowiedział także wyciągnięcie konsekwencji, łącznie ze zwolnieniem go z pracy.
Rzeczniczka prasowa oświęcimskiej policji Małgorzata Jurecka w rozmowie z Gazeta.pl przekazała, że od razu ustalono personalia napastnika, który nie zaprzeczał, że brał udział w zdarzeniu. Ponieważ zebrano jego dane osobowe, nie było potrzeby zatrzymania go. Na razie sprawa jest w toku, trwa wyjaśnianie zdarzenia , a akt oskarżenia zostanie sformułowany po zbadaniu wszystkich okoliczności.
W przesłanym Gazeta.pl oświadczeniu, Krystian Kojder, rzecznik Energylandii, wskazuje, że "podjęto niezbędne działania w celu wyjaśnienia zaistniałych okoliczności".
"W tym celu ustaliliśmy personalia uczestnika zajścia. Jest to pracownik jednej ze spółek współpracujących z Parkiem Rozrywki. Jeżeli okoliczności opisane w artykule się potwierdzą, podejmiemy odpowiednie kroki prawne - jako, że Park Rozrywki nigdy nie wyrażał, jak i nie będzie wyrażać aprobaty dla zachowań mających na celu ograniczenie praw i wolności słowa" - czytamy.
Kojder zaznacza też, że firmy współpracujące z Energylandią gwarantują m.in. "wykonywanie prac zgodnie z przepisami prawa oraz bezpieczeństwem i higieną pracy".
Do sprawy w poniedziałek odniósł się Press Club Polska. "Wszystko wskazuje na fakt, że pobicie oraz próba kradzieży a następnie zniszczenie sprzętu naszego kolegi nastąpiły w celu ukrycia łamania prawa. To nie tylko usiłowanie tłumienia krytyki prasowej, ale przede wszystkim przestępstwo o charakterze kryminalnym" - pisze PCP.
Press Club Polska apeluje jednocześnie do rządzących o pochylenie się nad sprawą rosnącej agresji w stosunku do pracowników mediów. Przywołuje pobicie operatora Polsatu w ubiegłym roku i właśnie napad na fotoreportera "Gazety Krakowskiej".
"Press Club Polska dwukrotnie składał projekt nowelizacji prawa, zmierzający do objęcia dziennikarzy i pracowników mediów zwiększoną ochroną prawną. Proponowaliśmy, by atak na dziennikarza lub pracownika redakcji (np. dźwiękowca czy operatora obrazu) w trakcie lub w związku z wykonywaną przez nich pracą był ścigany z urzędu i karany tak, jak napaść na funkcjonariusza publicznego" - czytamy. PCP przypomina przy tym, że zarówno prezydent Bronisław Komorowski, jak i prezydent Andrzej Duda, nie skorzystali z tej ustawy.
"Press Club Polska zwraca się do wszystkich klubów parlamentarnych oraz Rady Ministrów z żądaniem podjęcia natychmiastowych działań, zmierzających do objęcia dziennikarzy i pracowników mediów zwiększoną ochroną prawną" - apeluje PCP.