Wszystko zaczęło się od PiS-owskiej ustawy dekomunizacyjnej, która zakłada zmiany nazw i patronów ulic, którzy kojarzą się z PRL. W Gdańsku ulica Dąbrowszczaków została przemianowana na ul. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie wszystkim się to spodobało.
- Przedmiotem sprawy nie są żadne nazwiska. To jest hucpa! Ta ustawa gwałci konstytucyjną zasadę decentralizacji państwa i samodzielność samorządu terytorialnego - grzmiał prezydent miasta Paweł Adamowicz.
W nocy z wtorku na środę, krótko po zamontowaniu, kilka tablic z nazwą ulicy zostało zasłoniętych, a jedna - pomazana czarnym sprejem. Do zasłonięcia przyznał się na Facebooku mieszkaniec Gdańska Krzysztof Adamski.
Nie zgadzam się na zmianę ul. Dabrowszczaków w Gdańsku na ulicę Lecha Kaczyńskiego. Nie oceniam tu zasług, lub ich braku, zmarłego tragicznie prezydenta, jednak nie podoba mi się forma tej zmiany. (...) Nastąpiła wbrew mieszkańcom, którzy nie akceptują nowego patrona
- napisał Adamski. Stwierdził ponadto, że "nie powinno się honorować poprzez nadanie ich imienia miejscom publicznym, postaci niejednolitych".
W środę wieczorem poinformował, że może ponieść konsekwencje swoich działań. "Przyjechała po mnie policja. Przeszukali mieszkanie i samochód, po czym zabrali na przesłuchanie celem postawienia zarzutów" - relacjonował gdańszczanin.
Pomorska policja poinformowała, że łącznie trzy tablice zostały zamalowane farbą, a cztery zasłonięte folią. 34-letni mężczyzna za ich zakrycie usłyszał zarzut na podstawie art. 143 kodeksu wykroczeń:
"Kto ze złośliwości lub swawoli utrudnia lub uniemożliwia korzystanie z urządzeń przeznaczonych do użytku publicznego, a w szczególności uszkadza lub usuwa przyrząd alarmowy, instalację oświetleniową, zegar, automat, telefon, oznaczenie nazwy miejscowości, ulicy, placu lub nieruchomości, urządzenie służące do utrzymania czystości lub ławkę, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny"
Policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie mężczyzny.
Nadal trwa poszukiwanie osoby, która zamalowała tablice farbą. Starty w związku ze zniszczeniem tablic to 420 zł.
Dąbrowszczacy, których z nazwy ulicy próbuje usunąć wojewoda, to członkowie brygady im. Jarosława Dąbrowskiego. Stanowiła ona cześć wspieranych i koordynowanych przez ZSRR Brygad Międzynarodowych, walczących w Hiszpanii przeciwko faszystom generała Franco.
Zmiana nazwy ulicy Dąbrowszczaków w ramach dekomunizacji budziła sprzeciw także w Warszawie. Na stronie inicjatywy Łapy precz od Dąbrowszczaków czytamy:
Ochotnicy i ochotniczki Brygad Międzynarodowych szanowani są na całym świecie, jako ci, którzy pierwsi stanęli do zbrojnej walki z międzynarodowym faszyzmem. “Jeśli dziś padnie Madryt, to jutro padnie Warszawa” - przepowiadali Dąbrowszczacy od 1936 roku i niestety nie pomylili się. W czasach, kiedy powracają tendencje nacjonalistyczne i ksenofobiczne, pamięć o nich jest szczególnie ważna. Próba jej wymazywania pod pretekstem tzw. “dekomunizacji” to manipulacja będąca elementem szerszego procesu eliminowania upamiętnień związanych z ruchami lewicowymi.