21 marca 2017 r. mieszkaniec Wrocławia wybrał się z psem na spacer. Ok. godz. 15 wracał do domu. W pewnym momencie musiał się zatrzymać i poczekać na psa, który poszedł w kierunku krzaków. Obok przejeżdżał rowerem 43-letni Adrian Cz.
Jak ustaliła Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu, w pewnym momencie 43-latek wywrócił się. "Rowerzysta zarzucił mężczyźnie, iż winę za jego upadek ponosi pies, który wbiegł mu pod koła roweru. Między mężczyznami doszło do wymiany zdań, podczas której Adrian Cz. zachowywał się agresywnie wobec Andrzeja R. Krzyczał i wymachiwał rękami. Rowerzysta w pewnym momencie kopnął psa" - wyjaśnia Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Zajście zwróciło uwagę dwóch przechodniów - Damiana G. i Krzysztofa M, którzy postanowili zareagować na kopanie psa. Gdy zaczęli iść w stronę Adriana Cz., ten próbował odjechać. Z ustaleń śledczych wynika, że jeden ze świadków coś do niego krzyknął. Nikt nie spodziewał się jego reakcji.
Agresywny 43-latek odstawił rower, zdjął plecak i spod kurtki wyjął broń palną. Mężczyzna wycelował pistolet w stronę Krzysztofa M. Gdy Damian G. zauważył, co się dzieje, zaczął biec w stronę swojego kolegi oraz mierzącego w niego Adriana Cz. Wtedy 43-latek wycelował broń w nadbiegającego mężczyznę. Zaczął grozić mu śmiercią, po chwili podniósł rower i zaczął iść w stronę mężczyzny, ciągle mu wygrażając.
Doszło między nimi do wymiany zdań. "Wówczas Adrian Cz. rzucił rowerem o ziemię, podszedł do pokrzywdzonego i wycelował broń w jego głowę grożąc pozbawieniem życia." - relacjonuje prokuratura. Damian G. próbował chwycić napastnika, doszło do przepychanki. Po chwili padł strzał. Adrian Cz. strzelił do mężczyzny z odległości 1,5-2 metrów, trafił go w brzuch. Strzelił jeszcze raz.
Jak relacjonują wydarzenie śledczy, Damian G. poczuł ból i przyklęknął na jedno kolano. Próbował złapać napastnika, ten wycofywał się, cały czas w niego celując. Ranny mężczyzna był w stanie rzucić w stronę Adriana Cz. jego rowerem, udało mu się nawet wyrwać z ziemi drewniany pal, którym próbował wytrącić broń.
Wtedy napastnik zadzwonił na policję i poinformował, że został napadnięty. Tłumaczył, że "w celu odparcia zamachu zamierza użyć broni". Tymczasem Damian G. zaczął wracać do domu. Z rany w podbrzuszu leciała mu krew. Zadzwonił po kolegę, który zawiózł go na SOR przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Tam Damian G. musiał przejść dwie operacje.
Do mieszkania Adriana Cz. wysłano oddział antyterrorystyczny. Mężczyzna został zatrzymany, w mieszkaniu znaleziono czarnoprochowy rewolwer - remington kal. 44, będący repliką XIX-wiecznej broni. Taki rewolwer nie wymaga żadnych pozwoleń.
Przesłuchiwany przez śledczych Adrian Cz. nie przyznał się do winy. Zarzekał się, że nie kopnął psa celowo, po prostu się na niego wywrócił. Zwierzę miało wbiec pod koła roweru. Oskarżony stwierdził też, że został zaatakowany przez Damiana G. i Krzysztofa M. Mężczyźni, jak zeznał, chcieli mu zabrać rower. Po broń sięgnął "pod wpływem stresu".
Prokuratura skierowała właśnie do sądu akt oskarżenia przeciwko Adrianowi Cz. "Grozi mu kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, kara 25 lat lub dożywotniego pozbawienia wolności." - informuje Małgorzata Klaus.