Rozbili biwak w Tatrach, bo nie mieli sił wracać. TOPR musiał lecieć po nich śmigłowcem

Mocnym wychłodzeniem i odmrożeniami zakończyła się dla dwóch osób wyprawa w Tatry. Po turystów musiał przylecieć śmigłowiec TOPR.

Jak podaje TOPR, w rejonie Wołowca utknęło dwoje turystów, którzy rozbili awaryjny biwak i nie mogli wrócić. W niedzielę rano wezwani zostali ratownicy TOPR, którzy do akcji ratunkowej wykorzystali śmigłowiec Sokół.

Jak przyznają toprowcy, to szczęście, że pogoda pozwoliła na lot w to miejsce i zabranie turystów z grani. Akcja toprowców trwała aż 10 godzin. 

Według ratowników TOPR, turyści byli mocno wychłodzeni i mieli odmrożenia. "Kilka kolejnych dni w Tatrach to nadal bardzo duże mrozy. Prosimy o rozsądek i odpowiednie przygotowanie do takich warunków" - piszą ratownicy.

Trzeba mieć sprzęt i wiedzieć, jak go używać

O trudnościach, na jakie mogą natknąć się turyści w górach, przypomina także Tatrzański Park Narodowy. TPN w komunikacie ostrzega, że w Tatrach panuje pełnia zimy i wszystkie szlaki pokryte są śniegiem.

Według komunikatu TPN bardzo śliskie są skróty na drodze do Morskiego Oka. "Chodzenie po głębokim śniegu znacznie wydłuża i utrudnia wędrówkę, a także zabiera sporo energii, co należy uwzględnić przy planowaniu wycieczek. Zarówno w części reglowej jak i w wyższych partiach gór panują bardzo niskie temperatury, a wiejący w części graniowej wiatr znacznie zwiększa odczucie zimna. Prosimy dobrze przygotować się do wędrowania w takich warunkach, ciepło się ubrać, a do termosu zabrać gorącą herbatę" - podaje TPN.

Przypomina, że w takich warunkach niezbędny jest odpowiedni sprzęt zimowy oraz umiejętność posługiwania się nim.

Dzwonisz na 112 i co dalej? Te rzeczy musisz powiedzieć, żeby szybko i sprawnie wezwać pomoc

Więcej o: