Przyszedł na posterunek, by się ogrzać. Z poczekalni zadzwonił na 112, że podłożył bombę

Do komendy policji w Pułtusku przyszedł mężczyzna. Twierdził, że chce się ogrzać. Było mroźno, więc dyżurny wpuścił go do poczekalni. Stamtąd mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy 112, czego szybko pożałował.

Jak informuje policja, sytuacja miała miejsce w niedzielę rano. Mężczyzna powiedział dyżurnemu komendy, że chce chwilę odpocząć i ogrzać się w środku. 

Siedząc w poczekalni mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy 112. Zgłosił, że podłożył bombę właśnie w tej komendzie i zagroził detonacją.

Po zakończeniu rozmowy jak gdyby nigdy nic wyszedł z budynku. Niemal natychmiast został zatrzymany. Policjanci sprawdzili, że nie miał przy sobie żadnych niebezpiecznych przedmiotów.

Mieszkaniec Pułtuska nie potrafił logicznie wytłumaczyć swojego zachowania. 54-latek miał prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie. Trafił do policyjnego aresztu, a za "bombowy żart" grozi mu od pół roku do lat 8 lat więzienia.

Policja przypomina, że 112, 999, 998, 997 to numery alarmowe, więc korzystanie z nich w nieuzasadnionych przypadkach może pociągnąć za sobą skutki prawne. Osoba, która wywołuje fałszywy alarm, oprócz odpowiedzialności karnej musi liczyć się też z koniecznością pokrycia kosztów akcji służb ratunkowych.

Co się z tobą stanie, jeśli przez miesiąc nie napijesz się alkoholu? Badania mówią same za siebie

Więcej o: