W nocy z 2 na 3 grudnia ubiegłego roku policjanci zatrzymywali włamywaczy do bankomatu w Wiszni Małej pod Wrocławiem. Jeden z napastników otworzył ogień z broni maszynowej. Zginął antyterrorysta, 40-letni Mariusz Koziarski, dwóch innych funkcjonariuszy zostało rannych. Napastnik został zastrzelony, a jego towarzysz zatrzymany.
Sposób przeprowadzenia akcji od początku krytykowali eksperci. - Zawiodło rozpoznanie operacyjne. Mam wrażenie, że te osoby zniknęły z policyjnych radarów. Gdyby były objęte kontrolą operacyjną, prawdopodobnie udałoby się zorientować, że się do czegoś przygotowują. Martwi to, że CBŚP i inne służby zwalczające terror kryminalny nie zauważyły, że coś się szykuje - komentował w TVN24 Piotr Niemczyk, ekspert ds. bezpieczeństwa. Jak dodał, "zawiodła nieznajomość sprawców". - Funkcjonariusze byli źle uprzedzeni. Spodziewali się materiałów wybuchowych, niekoniecznie broni automatycznej. Taktyka nie była dobrze dopasowana do sytuacji - stwierdził.
Policyjne śledztwo wciąż się toczy. Trwa wyjaśnianie, czy i kto popełnił błędy podczas przygotowywania i prowadzenia akcji. Jak ustalił "Fakt" nie czekając na wyniki śledztwa ze służbą pożegnał się dowódca oddziału antyterrorystów z Wrocławia podinspektor Robert Otczyk. - Podinspektor jest na urlopie. Po jego zakończeniu przejdzie na emeryturę - usłyszeliśmy w biurze prasowym dolnośląskiej policji.