Do tragicznego zdarzenia doszło w poniedziałek w Czerwionce-Leszczynach (woj. śląskie). Jak ustaliła policja ok. 3 nad ranem kierowca chevroleta uderzył w przydrożne drzewo i latarnię. - Auto wyleciało z drogi, zjechało na pobocze i uderzyło w przydrożne drzewo. Dwie osoby zginęły na miejscu – mówi "Dziennikowi Zachodniemu" Anna Karkoszka, rzeczniczka rybnickiej policji.
Samochodem podróżowały cztery osoby, młodzi ludzie wracali z imprezy urodzinowej. Na miejscu zginął 17- oraz 18-latek. Według portalu nowiny.pl, jedna z ofiary już po wypadku została przeniesiona na miejsce kierowcy. Świadczyła o tym nienaturalna pozycja ciała.
Policja od razu rozpoczęła poszukiwania pozostałych pasażerów.Po dwóch dniach, w zagajniku ok. trzech kilometrów od miejsca wypadku policjanci znaleźli zwłoki Dawida D., który - jak ustalili śledczy - był kierowcą chevroleta. Chłopak powiesił się na jednym z drzew. Na chwilę obecną śledczy wykluczają udział osób trzecich.
Czwarty uczestnik wypadku w poniedziałek sam zgłosił się na policję i został zatrzymany. W środę usłyszy zarzuty.
Ze wstępnych ustaleń policjantów wydziału ruchu drogowego rybnickiej komendy wynika, że kierujący chevroletem nie dostosował prędkości do panujących warunków na drodze.