4 marca 2016 r. na autostradzie A4 w okolicach Lewina Brzeskiego na Opolszczyźnie doszło do incydentu z udziałem prezydenckiego BMW. W samochodzie należącym do BOR, którym podróżował Andrzej Duda, przy prędkości 170 km/h doszło do przedziurawienia opony tylnego, prawego koła. W wyniku przedziurawienia nastąpił gwałtowny spadek ciśnienia w oponie, a następnie doszło do jej rozpadu. A to z kolei doprowadziło do utraty przez pojazd stateczności kierunkowej - co zdaniem śledczych - miało charakter losowy.
Wykluczono też, by stan techniczny samochodu, w tym również opony, był przyczyną przedziurawienia.
Według śledczych z Prokuratury Okręgowej w Opolu, nie doszło także do popełnienia przestępstwa nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, dlatego nikomu z ówczesnego kierownictwa BOR nie postawiono zarzutów.
Stwierdzono, że kierujący pojazdem nie dopuścił się naruszenia zasad w ruchu lądowym. Wykluczono aby zdarzenie było następstwem kontynuowania przez kierującego samochodem jazdy z dużą prędkością z obniżonym ciśnieniem w oponie, a także aby doszło do kierowania pojazdem, pomimo włączenia sygnalizacji czujnika informującego o spadku ciśnienia w oponie.
- podano na początku grudnia 2017 roku w komunikacie informującym o umorzeniu śledztwa.
Branżowy portal zajmujący się bezpieczeństwem brd24.pl dotarł do opinii biegłych z Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Przemysłu Oponiarskiego STOMIL. To oni m.in. przygotowywali ekspertyzę stanu ogumienia w prezydenckiej limuzynie.
Eksperci dokładnie przebadali m.in. prawą, tylna oponę. W ich opinii opona uległa zniszczeniu, bo jej eksploatacja odbywała się przez dłuższy czas w warunkach obniżonego ciśnienia. To spowodowało nagrzewanie się opony i rozdzielanie jej warstw aż do zupełnej degradacji. Biegli oceniają, że pełna utrata ciśnienia nie nastąpiła nagle, ale dokonywała się przez kilkanaście kilometrów przed awarią opony na autostradzie - czytamy na stronie portalu brd24.pl.
Samo mechaniczne uszkodzenie i efekcie rozerwanie opony nastąpiło później poprzez najechanie na niewielki przedmiot o nieregularnych kształtach.
"Rzeczpospolita", która jako pierwsza opisała fatalny stan techniczny opon w prezydenckiej limuzynie, już po umorzeniu śledztwa przypomniała, powołując się opolskich śledczych, że parametry ogumienia sięgały wartości granicznych:
Wiek opon dobiegał sześciu lat, przebieg przekraczał 17 tys. km, a głębokość bieżnika w zdecydowanej większości punktów pomiaru przekraczała 3 mm. Opona posiadała obszary większego zużycia bieżnika, co wskazywało na miejscowe zmiany w strukturze opony", a więc poniżej dopuszczalnych norm.
Dziennik przywołał także nieodpowiedzialne zachowanie w Karpaczu, kiedy prezydencki kierowca limuzyną podjechał pod wyciąg na Śnieżkę. 3,5-tonowe auto pokonało wtedy kamienistą i oblodzoną drogę.
Teraz okazuje się, że w limuzynie Andrzeja Dudy były jeszcze dwie niesprawne opony. Biegli z Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Przemysłu Oponiarskiego STOMIL odkryli, że materiał, z którego była wykonana druga tylna opona był rozwarstwiony, a na jego powierzchni były wybrzuszenia.
Różnica pomiędzy miejscem o największej deformacji w porównaniu z obszarem niewybrzuszonym wynosi ok. 5 mm.
- ujawnił portal brd24.pl.
W odpowiedzi na pytania śledczych, biegli STOMIL podkreślili: "jednoznaczną przyczyną niesprawności opony przed zderzeniem była jazda na znacznie obniżonym ciśnieniu przez wiele tysięcy kilometrów".
Także przednia opona w BMW nosiła ślady mechanicznego uszkodzenia. Eksperci zauważyli, że "na wysokości zaworu wybrzuszenie na boku opony świadczące o wewnętrznym uszkodzeniu osnowy, powstałe z przyczyn mechanicznych (uderzenie o krawężnik lub przejazd przez duży ubytek w jezdni)".