Do pomyłki doszło podczas akcji, która miała skończyć się zatrzymaniem niebezpiecznego przestępcy. Straż Graniczna nie ujawnia dokładnie, za co jest poszukiwany, ale wiadomo, że ma związki ze środowiskiem kibicowskim.
Brygada antyterrorystów z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej udała się na adres, pod którym miał mieszkać podejrzany. Po otwarciu drzwi powalili i skuli mężczyznę. Szybko okazało się jednak, że to nie jego mieli zatrzymać - poinformowało radio RMF FM.
Antyterroryści zorientowali się o pomyłce, gdy spostrzegli, że w mieszkaniu jest trójka dzieci. Mężczyzna, którego mieli zatrzymać, miał mieszkać sam. Ostatecznie nie udało się go zatrzymać.
Tymczasem ojciec, do którego mieszkania weszli funkcjonariusze, ma otarcia i jest poobijany - informuje RMF FM. Straż Graniczna tłumaczyła, że do pomyłki doszło z powodu remontu w kamienicy. Zmieniły się miejsca zamieszkania mieszkańców budynku i w konsekwencji poszukiwany mężczyzna wprowadził się na inne piętro.