Sprawę do prokuratury zgłosił 31-letni Szymon, który twierdzi, że jako nastoletni ministrant miał być molestowany przez księdza z parafii w Chodzieży. Jak mówił w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim", miał być poklepywany po pośladkach, łapany za genitalia, później dochodziło też do kontaktów seksualnych. 15-letni wówczas Szymon wychowywał się w domu z ojcem alkoholikiem i chorą matką.
- Ksiądz wykorzystywał mnie, w czym pomogła mu moja trudna sytuacja rodzinna. Uzależnił od siebie finansowo i emocjonalnie, zaczął mnie rozpijać i zrobił ze mnie alkoholika - opisuje mężczyzna. Do kontaktów seksualnych z duchownym miało dochodzić nawet po ślubie Szymona. 31-latek wykonywał dla księdza drobne prace.
31-latek dopiero po latach zaczął mówić o charakterze kontaktów z duchownym. Poinformował kurię i prokuraturę. Kuria usunęła duchownego z jego ostatniej parafii. Jak podaje "Głos Wielkopolski", prokuratura umorzyła sprawę. Prokurator stwierdził, że wobec ówczesnego ministranta duchowny nie stosował przemocy i gróźb, poza tym mężczyzna miał otrzymywać od księdza pieniądze i ubrania. Ze względu na to, że chłopak ukończył 15. rok życia, sprawa była rozpatrywana nie pod kątem pedofilii, a wykorzystywania seksualnego.