Dlaczego samolot lądował awaryjnie? Ekspert tłumaczy, co mogło się stać

- Prawdopodobną przyczyną jest awaria mechaniczna. Ale za wcześnie jest, aby snuć teorie o dokładnych przyczynach awarii - mówił w TVN24 publicysta lotniczy Michał Setlak

Bombardier Q-400 Polskich Linii Lotniczych lądował awaryjnie na Lotnisku Chopina w Warszawie. Przednie podwozie samolotu schowało się po dotknięciu pasa, a dziob samolotu uderzył w podłoże. Pasażerowie zostali ewakuowani wylądowaniu, nic im się nie stało. 

Jak mogła wyglądać akcja ratownicza podczas lądowania? Ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński opisywał w rozmowie z TVN24, że pierwsze do akcji wkraczają wozy gaśnicze, dalej - ratownicy. - Czas dojazdu wynosi 2 - 3 minuty - podkreślał. 

Wg eksperta pilot mógł wiedzieć, że doszło do awarii podwozia i dzięki temu - powiadomić kontrolę lotów. Podkreślał, że na razie najważniejsze, że nikt z pasażerów i załogi nie ucierpiał.

Brychczyński zauważył, że do awaryjnego lądowania doszło przed wieczorną "falą" odlotów i lądowań. Ich opóźnienie czy odwołanie będzie kłopotem dla wielu pasażerów.

Przyczyny awarii poznamy za jakiś czas

- Prawdopodobną przyczyną jest awaria mechaniczna. Ale za wcześnie jest, aby snuć teorie (o dokładnych przyczynach awarii - red.) - mówił z kolei w TVN24 publicysta lotniczy Michał Setlak. Podkreślał, że aby mieć pewność co do tego, co się stało, trzeba poczekać na efekt pracy komisji ds. badania wypadków lotniczych. - Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało - zaznaczył.

Setlak stwierdził, że zamknięcie pasa startowego może być związane z pracami ekspertów z komisji badania wypadków lotniczych i służb lotniska. - Na pasie mogą być fragmenty golenia podwozia lub kadłuba - dodał. Takie elementy samolotu mogłyby być zagrożeniem dla innych. 

- Gdy zostaną oczyszczone pasy startowe i będzie stwierdzone, że nie ma tam elementów zagrażających bezpieczeństwu, to samoloty będą mogły lądować - wyjaśnił.

Rzecznik LOT: Lądowanie zostało wykonane perfekcyjnie

Na lotnisku jest nasz reporter, Tomasz Golonko. - W hali panuje spokój i cisza. Obsługa informuję wszystkich zainteresowanych co się wydarzyło - opisuje.


Oświadczenie po zdarzeniu wydał LOT, do którego należy maszyna. Przewoźnik poinformował, że to Bombardier Dash Q400. - Po lądowaniu nie zablokowała się przednia część podwozia, w efekcie ono się złożyło, a samolot uderzył kadłubem o pas startowy - mówi w rozmowie z metrowarszawa.pl rzecznik przewoźnika Adrian Kubicki.

 
Jak dodaje, doszło do usterki technicznej. - Podwozie, które się wysunęło, nie zasygnalizowało poprawnego zablokowania. Piloci wiedzieli, że podczas lądowania może dojść do złożenia się przedniej goleni, czego skutkiem mogło być to, do czego właśnie doszło - wyjaśnia.

Jak dodaje, w związku z tym, że samolot zasygnalizował tę usterkę, załoga mogła przygotować się do lądowania. - Lądowanie zostało wykonane perfekcyjnie. Dzięki czemu możemy mówić o tym, że nikomu nic się nie stało. Jedyny techniczny problem, który pozostał, to udrożnienie lotniska, żeby przywrócić mu standardowe funkcjonowanie lotniska, na pewno potrwa to do 23:30, ale może i dłużej, czas nie jest najlepszym doradcą, na bieżąco będziemy informować o ewentualnych zmianach - mówi rzecznik.

AKTUALIZACJA: Przed północą lotnisko zostało ponownie otwarte. 

Więcej o: