Do sprzeczki doszło w programie „Państwo w Państwie” emitowanym na antenie Polsat News. W niedzielę gośćmi odcinka byli m.in. były rzecznik policji Krzysztof Hajdas oraz 27-letni Dawid Łukomski.
Łukomski opowiedział, że został pobity przez policjantów z Kwidzyna, gdy miał 19 lat. 27-latek twierdzi, że w sierpniu 2009 roku, gdy szedł z kolegą przez centrum miasta, został zatrzymany przez dwóch policjantów. Jego znajomy uciekł. Funkcjonariusze mieli wsadzić go do samochodu i wywieźć za miasto. Tam - jak twierdzi mężczyzna - został pobity.
- Bałem się o swoje życie. Bili mnie pałkami na oślep. Raz jeden, raz drugi. Na zmianę. Miałem obrażenia na całym ciele. Na koniec zostawili mnie w lesie jak psa - powiedział dziennikarzom programu „Państwo w państwie”.
Gdy wrócił do domu, pojechał z rodzicami na obdukcję. Lekarz potwierdził, że nastolatek ma siniaki i rany, które mogły powstać od policyjnych pałek. Prokuratura oskarżyła dwóch policjantów o pobicie i przekroczenie uprawnień.
Według dziennikarzy programu Sąd Rejonowy w Kwidzynie potwierdził, że funkcjonariusze pobili chłopaka. Jednocześnie umorzył sprawę z powodu „niskiej szkodliwości społecznej czynu”. W drugim wyroku z kolei całkowicie uniewinnił policjantów. Obaj wciąż pracują w policji, jeden został awansowany.
Dawid Łukomski stanął za mikrofonem. Rapował o swoich doświadczeniach z policją. W pewnym momencie użył słów „Dzisiaj też sam jeden i moja matula, idziemy naprzeciw bandytom w mundurach”. To bardzo nie spodobało się Krzysztofowi Hajdasowi, byłemu rzecznikowi komendanta głównego policji, obecnemu w studio. Od razu zaczął protestować.
- No nie, no nie, panie redaktorze, no nie. Jeżeli nic z tym nie zrobimy, to ja wychodzę. Nie zgadzam się na coś takiego. Nie jestem ja ani moi koledzy bandytami w mundurach. Albo się poważnie traktujemy i nie obrażamy gości. Bądźmy poważni - powiedział Hajdas.
Prowadzący program Przemysław Talkowski przerwał występ. Wtedy Hajdas zwrócił się bezpośrednio do 27-latka. Powiedział, że mu współczuje, podkreślił jednak, że nie zgadza się na takie słowa. Łukomski szedł jednak w zaparte. Stwierdził, że to jest grzeczne określenie.
- Przez to, że jesteśmy w telewizji, nie mogę używać agresywnych określeń - powiedział. Krzysztof Hajdas apelował, by 27-latek postawił się w jego sytuacji, na co Łukomski odpowiedział, że „nie chce się stawiać w jego sytuacji”. Ostatecznie prowadzącemu udało się ostudzić emocje i nikt z gości nie wyszedł ze studio.