"W 2014 roku Kamil Stoch uczcił szachownicą na kasku polskich lotników. Tych z dywizjonu 303, ale i - to było wówczas jasne - z Tu-154M/101. Ten gest, w tamtym trudnym czasie, był równie ważny, i równie wielki, jak dzisiejszy tryumf" - napisał na Twitterze.
Do wpisu dołączył archiwalny tekst z portalu wpolityce.pl o tym jak Kamil Stoch prezentował swój kask podczas igrzysk w Soczi.
Nawiązanie do Smoleńska nie przeszło bez echa. A jego użytkownicy szybko przypomnieli, że już trzy lata temu żona mistrza olimpijskiego podkreślała, że umieszczenie na kasku szachownicy nie ma żadnego związku z tragedią, jaka wydarzyła się w Smoleńsku i nie taki jest kontekst użycia tego symbolu na stroju sportowca.
Sam Kamil Stoch tak wtedy tłumaczył, dlaczego na kasku pojawiła się szachownica. - Ten symbol przedstawia siłę, bojowość i znak lotnictwa, czyli latanie - mówił w wywiadzie po powrocie z igrzysk. Pomysł narodził się podczas sesji zdjęciowej w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. - Moja żona robiła zdjęcia, ja byłem modelem. Pozując przy którymś kolejnym samolocie ze znakiem polskiego lotnictwa pojawił się pomysł, żeby mieć taki znak na kasku - opowiadał Stoch.
Tygodnik "W Sieci" już kiedyś umieścił na okładce Stocha i rządowego tupolewa. Co więcej, nawet Antoni Macierewicz twierdził, że szachownica na kasku "to hołd złożony poległym w Smoleńsku". Wtedy Kamil Stoch sprawę komentował tak: Próbowano to wykorzystać politycznie, co nie było zgodne z moimi intencjami. Proszę osoby, które chcą coś interpretować w moim zachowaniu, by sprawdziły - co ja na ten temat myślę.