Chodzi o sytuację z 2016 roku. Policja na jednej z lubelskich ulic chciała zmierzyć prędkość BMW, którym jechał Emil P. Funkcjonariusze stwierdzili, że kierowca przekroczył prędkość o ponad 40 km/h. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Sprawa trafiła do sądu.
Sąd w Lublinie, jak donosi "Kurier Lubelski", uniewinnił kierowcę. Stowarzyszenie Prawo na Drodze, które pilotowało tę sprawę, nazywa wyrok "absolutnie przełomowym".
Jaki był powód uniewinnienia? Sąd stwierdził, że prędkość powyżej 90 km/h to prędkość nie BMW, lecz... radiowozu.
Materiał dowodowy dostarczony przez oskarżyciela publicznego pozwalał - w sytuacji kwestionowania pomiaru przez obwinionego - jedynie na bezsporne ustalenie prędkości radiowozu w dacie czynu, natomiast nie pozwalał na poczynienie ustalenia pewnego co do prędkości pojazdu obwinionego.
Przeczucie funkcjonariusza policji o tym, iż kierujący przekracza dozwoloną prędkość nie wystarczy w sytuacji, gdy państwo, które reprezentuje nie jest w stanie wyposażyć go w adekwatne dla potrzeb i możliwości technicznych XXI wieku urządzenie, które ustali i zabezpieczy dowód przekroczenia prędkości w sposób, który nie będzie budził wątpliwości
- czytamy w uzasadnieniu, które zamieściło stowarzyszenie kierowców. Policja już zapowiedziała odwołanie.