Sprawa raportu komisji smoleńskiej wraca po raz kolejny tym razem za sprawą Kazimierza Nowaczyka, który był gościem TV Republika. Czy 10 kwietnia, w kolejną rocznicę katastrofy dowiemy się, co zdaniem komisji powołanej przez Antoniego Macierewicza było jej przyczyną? Tego ekspert komisji nie potwierdził. Na pewno raport przez nią pisany nie będzie kompletny i ostateczny, bo nie będzie w nim w wniosków z przeprowadzanych przez cały czas ekshumacji ofiar. - Informacje otrzymane w wyniku ekshumacji, mających zakończyć się wiosną zostaną dołączone kilka miesięcy później - zapowiedział Nowaczyk.
"To nie brzoza zniszczyła skrzydło"
Jedno główne ustalenie się nie zmieni. Samolot został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. - Skrzydło składa się z paru części. Przed skrzydłem przy lądowaniu wysuwa się taka część, nazywa się to po polsku skrzela, z angielskiego nazywane czasami slotem. To jest pierwsza część skrzydła, która musiała uderzyć w drzewo. W wyniku bardzo szczegółowych prac, setek zdjęć, odnaleźliśmy wszystkie fragmenty tego slotu. Złożyliśmy je razem i tam nie ma miejsca, przez które mogłaby przejść brzoza. Nie ma śladu uderzenia w brzozę. To znaczy, że ten slot musiał być zniszczony wcześniej - mówił szef podkomisji.
- Na to mamy jeszcze parę innych dowodów, ale ten jest dowodem decydującym i naprawdę od tego momentu możemy mówić, że to nie brzoza zniszczyła to skrzydło, tylko zupełnie inna przyczyna tego była - zaznaczył Nowaczyk.
Celowe działanie Rosjan
W rozmowie Nowaczyk mówił także, że na podstawie analizy dokonanej przez nawigatorów wojskowych, udało się odtworzyć sposób, w który był naprowadzany tupolew w Smoleńsku. – Tu-154M był naprowadzany zupełnie inaczej niż Ił-76. Gdyby nie było innych zdarzeń po drodze to samo to naprowadzanie doprowadziłoby do katastrofy tego samolotu – przekonywał. Dodał, że polskie służby dysponowały kilkoma tysiącami zdjęć, wykonanymi na miejscu katastrofy przez Rosjan, ale teraz nigdzie, ani w materiałach komisji Millera, ani prokuratury, tych materiałów nie ma.