Był czwartek, 28 grudnia. Około godziny 15 właściciel 27-letniego volkswagena passata zaparkował w centrum Radłowa. Zostawił kluczyki w stacyjce i wysiadł. Gdy wrócił, samochodu nie było.
Mężczyzna powiadomił policję, a sprawą zajęli się funkcjonariusze, którzy na co dzień ścigają złodziei samochodów.
Jak informuje małopolska policja, tym razem sprawcę udało się znaleźć w ciągu kilku godzin. Okazał się nim 48-letni mieszkaniec powiatu tarnowskiego.
Samo zatrzymanie nie było spektakularną akcją, złodziej siedział za kierownicą skradzionego samochodu w Radłowie i spokojnie popijał alkohol. Przyznał się do kradzieży, nie stawiał oporu.
Nietypowe w tej historii było tłumaczenie. Otóż mężczyzna wyjaśnił policjantom, że ukradł samochód, by odwiedzić żonę, która pracuje w Krynicy.
48-latek ma już zakaz prowadzenia samochodów. Teraz usłyszał zarzut kradzieży mienia, grozi mu do 5 lat więzienia.