Dramatyczna sytuacja w polskich szpitalach. Tysiące lekarzy wypowiedziało klauzulę opt-out

Ponad 4 tysiące lekarzy wypowiedziało już klauzulę op-out, pozwalającą pracować im powyżej 48 godzin w tygodniu. Efekt? W szpitalach już zaczyna brakować rąk do pracy, dochodzi też do zawieszania prac oddziałów.

Polskie szpitale, a przede wszystkim pacjentów, czekają ciężkie miesiące. Według szacunków związku zawodowego lekarzy rezydentów, klauzule opt-out wypowiedziało dotychczas ponad 4 tys. osób. Klauzula pozwala lekarzowi na pracę powyżej 48 godzin w tygodniu.

Przez to dyrektorzy szpitali mają coraz większe problemy z obsadzaniem dyżurów. Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", trudna sytuacja dotyczy ok. 150 z 900 polskich szpitali. Najwięcej lekarzy wypowiedziało opt-outy w woj. łódzkim, mazowieckim i świętokrzyskim. Placówki w całej Polsce już wszczynają alarm.

W szpitalu w Giżycku (woj. warmińsko-mazurskie) od 1 stycznia funkcjonowanie zawiesił oddział pediatryczny. Nie będzie działał do końca marca.

"Przyczyną zawieszenia jest brak odpowiedniej liczby lekarzy do zapewnienia wymaganej opieki w trybie ciągłym, czyli 24 godziny na dobę. Na decyzję o zawieszeniu miała też wpływ nieduża liczba pacjentów. (...) W okresie zawieszenia pacjentów z rejonu Giżycka będą przyjmowały szpitale w Ełku, Piszu i Kętrzynie" - informuje szpital w komunikacie.

Pacjent czeka lub odprawia się go z kwitkiem

W Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 1 w Rzeszowie zawieszono realizację nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w dniach 1, 7, 8, 15, 16, 22, 29 i 30 stycznia. "Pacjenci, którzy 1 stycznia, w poniedziałek, przyszli po pomoc do tego szpitala, zastali zamknięte drzwi i odchodzili z kwitkiem" - informował rzeszowski oddział "Gazety Wyborczej".

W Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku rodzice pacjentów są z kolei ostrzegani, że "mogą nastąpić opóźnienia w realizacji planowych świadczeń, takich jak planowane zabiegi, badania w znieczuleniu: tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny".

Problemy również w szpitalu miejskim w Częstochowie. - Kłopoty z obsadą dyżurów mają prawie wszystkie nasze oddziały: interna, chirurgia, pediatria. Żebyśmy mogli spokojnie pracować, wiedząc, że dysponujemy bezpieczną rezerwą, musiałoby przyjść prawie 30 dodatkowych lekarzy - wylicza w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dyrektor Wojciech Konieczny.

Dyrekcja Beskidzkiego Centrum Onkologii w Bielsku-Białej postanowiła o zamknięciu izby przyjęć w szpitalu miejskim. Ma ją zastąpić "Dział Obsługi Pacjenta", "którego zadaniem będzie przygotowywanie – segregowanie dostępnej dokumentacji medycznej każdego pacjenta, co ma umożliwić podjęcie decyzji lekarzom o ewentualnej hospitalizacji chorego we właściwym oddziale szpitalnym".

Lekarze kontra Ministerstwo Zdrowia

Medycy wypowiadający umowy opt-out realizują zapowiedzi składane w czasie październikowego strajku lekarzy rezydentów. Po fiasku rozmów z ministrem zdrowia zapowiedzieli, że będą wypowiadać umowy na dodatkową pracę.

Młodzi lekarze domagają się zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do poziomu nie niższego niż 6,8 PKB w przeciągu trzech lat, likwidacji kolejek, rozwiązania problemu braku personelu medycznego, likwidacji biurokracji w ochronie zdrowia, poprawy warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia.

W tym roku na ochronę zdrowia będzie przeznaczone nie mniej niż 4,67 procent PKB. Tak zakłada ustawa, która weszła w życie na początku roku.

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł przekonywał kilka dni temu, że wypowiedzenie umów opt-out przez lekarzy rezydentów nie powinno zakłócić opieki nad pacjentami. Podkreślił jednak, że dyrektorzy szpitali mogą wprowadzić system pracy zmianowej lub równoważnej (czyli łataniem braków w dyżurach w danym miesiącu dyżurami przewidzianymi na kolejne miesiące).

- Igranie pacjentami w tej sprawie jest niedopuszczalne - stwierdził Radziwiłł.

Problemowi wypowiadania umów przez lekarzy rezydentów będzie poświęcone środowe posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia. Minister został na nie zaproszony.

"Kryzys jest teraz, a plan min. Radziwiłła dotyczy 2025r"

Więcej o: