Problem na dworcu w Zakopanem pojawił się po zakończeniu sylwestrowego koncertu Telewizji Polskiej, który przyciągnął tłumy osób z całej Polski. O godz. 3.22 miał odjechać z dworca pociąg do Krakowa. To właśnie w Krakowie pasażerowie często przesiadają się do innych pociągów. Wielu osobom nie udało się jednak wejść do wagonów.
- Ludzie wchodzili przez okna, bili się o miejsce. Od godz. 22 do 4 rano czekaliśmy, aby dostać się do wagonu. Ludzie koczowali na dworcu - relacjonuje mieszkanka Nowego Targu w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim".
W pociągu było ok. 900 miejsc, nie weszło do niego ok. 300 osób. Ostatecznie odjechał z opóźnieniem - o godz. 4.40.
- Zostaliśmy poinformowani ok. godz. 3, że na dworcu znajdują się osoby, które pomimo, że mają bilety, nie mogą wejść do pociągu. Do środka weszła z kolei grupa pasażerów, która jeszcze biletów nie miała, a dopiero chciała je kupić u konduktora. Wywiązała się awantura, ludzie byli rozżaleni, rozgoryczeni, mieli pretensje do konduktora. Zrobiło się dość nieprzyjemnie, koniec końców sytuacja została opanowana - mówi nam mł. asp. Krzysztof Waksmundzki z Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
Rzecznik komendy powiedział nam, że niektórzy utrudniali odjazd pociągu poprzez stawanie na schodkach do wagonów.
Rzeczniczka PKP Intercity Agnieszka Serbeńska w rozmowie z Gazeta.pl tłumaczy, że pociąg, który miał odjechać o 3.22, był pociągiem dodatkowym, poza standardowym rozkładem jazdy. Miał też 8 wagonów, a więc o 3 więcej, niż te, które zazwyczaj kursują z Zakopanego do Krakowa.
- To był pociąg kategorii ekonomicznej. Mamy obowiązek sprzedawania biletów, natomiast przy kasie każdy pasażer jest informowany o tym, że wyczerpała się pula miejsc siedzących. Podejmuje decyzję o zakupie na własne ryzyko. Taki pasażer musi się liczyć z tym, że podróż spędzi na stojąco - wyjaśnia rzeczniczka PKP Intercity.
Jak powiedziała nam rzeczniczka, do problemów doszło także przy odjeździe pociągu IC "Witkacy", który zgodnie z rozkładem jazdy powinien był wyruszyć o 7.16. Opóźnienie wyniosło niemal godzinę. Tym razem wpuszczano jedynie te osoby, które już wcześniej kupiły bilet w kasie.
- Co najmniej setka pasażerów bez biletów tarasowała tory, żądając, żeby ich wpuścić do pociągu. Pociąg zabrał wszystkich, którzy mieli bilety - mówi Serbeńska. Zakopiańska policja nie interweniowała, bo nie było już zgłoszeń.
Następny pociąg - TK "Halny" - odjechał już planowo.