Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych
Losy czworonoga opisała na swojej stronie na Facebooku fundacja "Psia Duszka". Jej działacze relacjonują, że do zdarzenia doszło w sylwestrowy poranek. "Psiak około godziny 2 rano spłoszony fajerwerkami nabija się na 30 cm pręt wystający z płotu" - czytamy we wpisie fundacji.
To był jednak dopiero początek kłopotów. Okazało się, że przez wiele godzin nikt nie był w stanie pomóc zwierzakowi. Fundacja opisuje, że o wszystkim dowiedziała się dopiero o godzinie 8 rano. Wcześniej właściciele posesji mieli prosić o wsparcie straż pożarną. Według ich relacji: bezskutecznie.
Weterynarz zorganizowany przez gminę miał przyjechać na miejsce dopiero przed godziną 10. Wtedy też pojawili się strażacy z OSP. "Wycinamy razem kawałek płotu i umieszczamy psiaka w prywatnym aucie. Dziewczyny wiozą pieska do kliniki w Chorzowie" - opisuje fundacja.
Dlaczego udzielenie pomocy trwało tak długo? Wójt gminy Konopiska miał tłumaczyć fundacji, że "jak są święta nie da się nic zrobić".
Pamiętajcie mieszkańcy gmin na których stronach brak telefonów alarmowych. W święta i poza godzinami urzędowania niech się Wam nic złego nie przytrafia
- ironizują gorzko przedstawiciele fundacji "Psia Duszka". My z kolei ze swojej strony namawiamy Was do wzięcia udziału w naszej akcji pod hasłem "NIE strzelam w Sylwestra!".