Poznań: głowa 8-latka utknęła w bramce na sali zabaw. "To wina dziecka. Naraziło firmę na koszty"

W sali zabaw w poznańskiej Galerii Pestka 8-letni chłopiec i jego matka przeżyli chwile grozy. Głowa dziecka utknęła w metalowej bramce. Zaskakujący jest komentarz firmy, która zrzuciła winę na dziecko.

Incydent na sali zabaw w Galerii Pestka wyglądał groźnie. Głowa 8-letniego chłopca utknęła w obrotowej bramce. Jego szyja dostała się między metalowe pręty, które cały czas próbowały pokonać opór, ponieważ obsługa nie potrafiła wyłączyć urządzenia - informuje "Głos Wielkopolski".

Matka chłopca jest oburzona. Jej dziecko przez godzinę tkwiło z głową uwięzioną w automatycznych drzwiach, aż w końcu służbom ratowniczym udało się uwolnić 8-latka. Obsługa placu zabaw nie wiedziała, co robić. Według matki, urządzenie powinno zostać zdemontowane, ponieważ stwarza niebezpieczeństwo. 

"Obawiam się, że gdyby drugi syn utknął w tych drzwiach, mógłby tego nie przeżyć" - napisała matka w liście do firmy.

"To wina dziecka"

Zaskakująca jest odpowiedź firmy. Kierownik regionalny Anna Nowak obwinia... poszkodowanego chłopca.

To wina dziecka. Przechodząc na siłę przez bramkę chciało ominąć opłatę. Chłopiec naraził firmę na koszty. Absolutnie nie mamy sobie nic do zarzucenia. Nie mamy za co przepraszać. Wszystkie nasze urządzenia mają atesty. Na miejscu rodziców zastanowiłabym się nad własną winą

- cytuje przedstawicielkę firmy "Głos Wielkopolski". 

Warto jednak zaznaczyć, że za dwie godziny zabawy, matka dwóch 8-letnich bliźniaków zapłaciła 52 zł. Jeden z chłopców utknął w bramce prowadzącej do innych atrakcji, która otwierała się po wrzuceniu 5 zł.

Odpowiedź Galerii Pestka

Matka poszkodowanego chłopca napisała list do firmy. Zarzuca jej, że plac zabaw nie jest bezpieczny i domaga się przeprosin. Jak donosi "Głos Wielkopolski", dyrekcja galerii obiecała porozmawiać z firmą odpowiedzialną za plac zabaw o zaostrzeniu procedur bezpieczeństwa. 

Więcej o: